Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, mówił w Sejmie, że w latach 2012–2019 doszło do upadłości 150 deweloperów. Miało to uzasadniać uchwalenie nowych przepisów, które zwiększą bezpieczeństwo wpłat nabywców mieszkań i domów. Tymczasem, jak wynika z raportu przygotowanego przez Polski Związek Firm Deweloperskich, w tym czasie upadło jedynie siedem firm.
Choć PZDF od początku sygnalizował, że podawane dane wprowadzają opinię publiczną w błąd, nowe przepisy zostały uchwalone i 1 lipca wejdą w życie. I choć rzeczywiście zwiększają bezpieczeństwo zakupu mieszkania czy domu od dewelopera, pełno w nich nieścisłości. A to zaowocuje licznymi nieporozumieniami.
Przypomnijmy: nowe przepisy przewidują utworzenie Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego. Trafiać do niego mają składki od sprzedaży każdego lokalu (wyniosą maksymalnie 1 proc. wartości mieszkania). Zabezpieczą pieniądze wpłacane przez klientów w razie upadłości dewelopera. Tyle że jeśli klient zrezygnuje z zakupu mieszkania, nie ma co liczyć na zwrot składki. Co więcej, będzie ją musiał zapłacić także kolejny zainteresowany zakupem tego mieszkania. Gdyby i on zrezygnował, następny zapłaci ją ponownie.
Na tym nie koniec.
– Przykładem obrazującym wadliwość ustawy jest wyłączenie przepisów o rękojmi w przypadku wad nieruchomości – wskazuje Przemysław Dziąg, radca prawny PZFD.