Kamienica bez roszczeń reprywatyzacyjnych", „użytkowanie wieczyste gruntu, brak problemów własnościowych, a tym bardziej reprywatyzacyjnych", „brak ryzyka roszczeń reprywatyzacyjnych" – to fragmenty ogłoszeń dotyczące mieszkań oferowanych na sprzedaż na warszawskim rynku wtórnym.
Z czym kojarzą się zawarte w nich zastrzeżenia? – To oczywiste: z komisją weryfikacyjną – mówi radca prawny dr Łukasz Bernatowicz, ekspert z zakresu prawa nieruchomości. I dopowiada, że sam niedawno przygotowywał dla swoich klientów opinie dotyczące statusu ich nieruchomości, mających historię z Bierutem w tle.
– Niestety, na rynku jest taki klimat, że ludzie obawiają się, że ich nieruchomościami zajmie się komisja. Mimo że nie mają sobie nic do zarzucenia, bo nabyli je całkowicie legalnie – wskazuje mec. Bernatowicz. – Dlatego nie dziwię się pośrednikom, gdy już w ogłoszeniach precyzują, że oferowana na sprzedaż nieruchomość nie była przedmiotem reprywatyzacji – dodaje.
A pytania o to, czy przypadkiem dane mieszkanie, położone w urokliwej kamienicy, nie jest związane z postępowaniami reprywatyzacyjnymi, pośrednicy w obrocie nieruchomościami słyszą dość często.
– Takie pytania padają, szczególnie jeśli lokal położony jest w centrum Warszawy. Pytanie o reprywatyzację oraz o to, czy dane mieszkanie spółdzielcze posadowione jest na gruncie, który rzeczywiście należy do spółdzielni, to dziś najczęstsze pytania o status prawny nieruchomości, na które odpowiedź znaleźć chcą klienci naszych biur – przyznaje Joanna Lebiedź, pośrednik z Warszawy.