Kilkanaście miesięcy po wybuchu pandemii Polska jest dalej magnesem przyciągającym zagraniczny kapitał. Jak zaznacza Erik Drukker, prezes BNP Paribas Real Estate na Europę Środkową i Wschodnią, polska gospodarka okazała się relatywnie odporna na covid, a Komisja Europejska niedawno podniosła prognozy wzrostu PKB w 2021 r. z 4 do 4,8 proc., co zwiastuje powrót na ścieżkę wzrostu w najbliższych latach.
Wraz ze znoszeniem barier w podróżowaniu i wzrostem poziomu wyszczepienia wraca aktywność inwestorów. W I połowie br. w nieruchomościach nad Wisłą ulokowano 2 mld euro. W całym 2020 r. 5,3 mld euro, czyli o prawie jedną trzecią mniej niż w rekordowym 2019 r.
Mocne fundamenty
Jak podkreśla Drukker, magazyny są dziś najbardziej chodliwym towarem. Z kolei na rynku handlowym na radarach inwestorów są głównie obiekty uchodzące wcześniej za niszowe, czyli mniejsze parki i centra covenience. Biura, które na chwilę straciły blask, odzyskują pełną uwagę funduszy.
Jeśli chodzi o magazyny, to w ciągu ostatnich 18 miesięcy inwestorzy ulokowali w nie prawie 3,3 mld euro. Pandemia przyniosła wiele wyzwań, jak wąskie gardła w transporcie i zerwane łańcuchy dostaw, przyspieszyła też rozwój e-handlu. To stwarza impuls do dalszego rozwoju rynku logistyczno-przemysłowego.
W I półroczu podejście inwestorów do biur było jeszcze ostrożne, wciąż trwa bowiem debata, jak w przyszłości będzie świadczona praca i jak będzie wyglądać użytkowanie biur. Dziś widać powrót transakcji obejmujących nieruchomości prime, co pozwala mieć nadzieję, że nadchodzi czas stabilizacji.