Pozostały jednak również konflikty. Spór o wyciąg na Gubałówce, który rozstrzygał NSA, ma bowiem szersze tło.
– Sprawa trwa 12 lat – mówi Bożena Gąsienica Byrcyn, jedna z właścicielek gruntów na Gubałówce, na których działa wyciąg i trasa zjazdowa. – Polskie Koleje Linowe w 1996 r. dostały pozwolenie na pięć lat na tymczasowy wyciąg narciarski, czyli powinny go rozebrać do 2001 r. Tymczasem wyciąg nadal funkcjonuje, mimo że wszystkie decyzje budowlane zostały sądownie uchylone. Nie doszło też do ugody.
Kilku właścicieli gruntów na Gubałówce wystąpiło więc do organów nadzoru budowlanego o nakaz rozbiórki wyciągu wraz z budynkiem zaplecza. Powiatowy i wojewódzki inspektorzy nadzoru odmówili, ponieważ inwestycja była realizowana na podstawie, jeszcze wówczas ważnego, pozwolenia na budowę.
Odmowę uchylił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie, gdyż mimo tymczasowego tylko pozwolenia na użytkowanie wyciąg i trasa zjazdowa działały nadal. PKL zaskarżyły ten wyrok, a NSA uznał skargę kasacyjną za uzasadnioną. – Jeżeli inwestor buduje, mając pozwolenie na budowę, to nawet jeżeli zostało ono potem uchylone, nie można tego uznać za samowolę budowlaną i nakazywać rozbiórki na podstawie art. 48 prawa budowlanego – powiedziała sędzia Alicja Plucińska-Filipowicz, uzasadniając wyrok NSA (sygn. II OSK 86/07). Właściciele gruntów mogą się natomiast ubiegać o nakaz rozbiórki wydawany na mocy art. 51 ust. 1 prawa budowlanego wówczas, gdy istniejący już obiekt nie może być zalegalizowany.
Bożena Gąsienica Byrcyn obawia się jednak, że czas gra na niekorzyść właścicieli górskich gruntów.