[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/12/14/pawel-czurylo-konkurencja-jeszcze-nikomu-nie-zaszkodzila/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Dlatego projekt Ministerstwa Gospodarki zakładający zniesienie licencji zawodowych dla pośredników w handlu nieruchomościami musi budzić nadzieję. Choć – rzecz jasna – zdecydowanie bardziej spodoba się klientom niż obecnie działającym na rynku pośrednikom. Ci ostatni już protestują. Nie podoba im się próba otwarcia tego zawodu przypominająca działania zmierzające do urynkowienia usług notariuszy.
Tym protestom trudno się dziwić, bo ostatnie lata boomu na rynku nieruchomości były złotym czasem dla pośredników. Trudno jednak przyjąć argument branży, że dziś to właśnie licencja jest gwarancją bezpieczeństwa klienta. Pamiętajmy, że tę licencję mają tylko szefowie firm, a w ich imieniu i tak na co dzień zakupem czy sprzedażą mieszkania zajmują się osoby nieposiadające takiego zezwolenia. To one doradzają i jeżdżą na budowy z klientami – licencjonowany pośrednik tylko na koniec podpisuje się na umowie i inkasuje wysoką prowizję. Właśnie te wysokie prowizje sprawiają, że Polacy próbują, jak tylko się da, uniknąć pośrednictwa.
Gdy ustawa promowana dziś przez wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda wejdzie w życie, będziemy mogli oczekiwać większej konkurencji w tej branży. Skutkiem będzie niemal na pewno spadek cen.
Dla klientów, którzy obawiają się, że jakość pośredników się pogorszy, wystarczającą gwarancją powinno być obowiązkowe ubezpieczenie firm pośredników. Dzięki temu odpowiedzialność za działania pośrednika przejmie firma ubezpieczeniowa.