Maria Z. od listopada 2006 r. mieszka w jednym z bloków w Kraśniku. Od lutego 2009 r. zaczęła dostawać dwukrotnie wyższe rachunki za energię elektryczną. Za namową sąsiadów zwróciła się do zakładu energetycznego o sprawdzenie licznika. 19 marca 2010 r. pracownicy zakładu skontrolowali instalację elektryczną i wymienili licznik na nowy. Zużycie energii wróciło do poprzedniego poziomu. Ekspertyza starego licznika wykazała jednak, że pracował on nieprawidłowo, bo działano na niego od zewnątrz silnym polem magnetycznym.
PGE Dystrybucja w Lublinie uznała, że kobieta nielegalnie pobierała energię i na podstawie art. 57 ust. 1 prawa energetycznego nałożyła na nią opłatę 2567 zł. Kiedy nie zapłaciła, pozwała ją do sądu.
Sąd Rejonowy w Kraśniku oddalił roszczenie. Stwierdził, że doszło do ingerencji w licznik, ale brak dowodów, że to Maria Z. kradła energię. Sama ingerencja nie ma żadnego znaczenia dla zastosowania art. 57, jeżeli nie powoduje pobierania energii bez jej mierzenia.
Sąd wziął też pod uwagę, że licznik znajduje się na klatce schodowej, w niezabezpieczonej skrzynce, do której dostęp miały osoby postronne. Kobieta wielokrotnie informowała o tym energetyków. Urządzenie wyprodukowano w 1998 r., używał go poprzedni właściciel, a od podpisania umowy w styczniu 2006 r. do wymiany licznika energetycy nie sprawdzali jego stanu technicznego.
Wyrok utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Lublinie (sygnatura akt: II Ca 504/12).