Trwający wciąż ruch na rynku nieruchomości powoduje, że nasi czytelnicy mają mnóstwo wątpliwości dotyczących umów podpisywanych przy takich transakcjach. Dlatego dziś i w kolejne dwie soboty przedstawimy, na co zwrócić uwagę, zawierając przy zakupie nieruchomości trzy umowy: przedwstępną, warunkową i przenoszącą prawo własności. Dziś o pierwszej z nich.
Umowę przedwstępną trzeba zawrzeć na piśmie, ale niekoniecznie przed notariuszem. Lepiej jednak spotykać się u rejenta. Z prostego powodu: inne są skutki prawne umowy przedwstępnej spisanej w zwykłej formie, a inne w formie szczególnej (aktu notarialnego).
W obu wypadkach sprzedający zobowiązuje się zawrzeć umowę przyrzeczoną. Jeśli jednak nie wykona tego zobowiązania, to kupujący będzie mógł dochodzić roszczenia przed sądem tylko wówczas, gdy umowa przedwstępna była zawarta w formie aktu notarialnego.
Jeśli obie strony jedynie spisały umowę (bez udziału notariusza), to owszem, zachowa ona ważność, ale kupujący nie będzie mógł wyegzekwować w sądzie, by sprzedający sprzedał mu nieruchomość. Pozwoli mu ona jedynie domagać się odszkodowania (np. kosztów sporządzenia umowy przedwstępnej, kosztów porady prawnej, kosztów podróży w celu jej zawarcia), co jednak wymaga udowodnienia własnej szkody.
Właśnie dlatego wielu klientów firm deweloperskich woli dziś zawrzeć umowę przedwstępną przed notariuszem. Jeśli tego nie zrobią, a ceny nieruchomości w krótkim okresie znacznie wzrosną, to muszą liczyć się z tym, że deweloper może odstąpić od umowy i poszukać sobie nowego nabywcy (nawet za cenę wypłaty kwoty odpowiadającej dwukrotności zadatku wpłaconego przez klienta).