Rekordziści są winni po 30 tys. zł. Najbardziej zadłużony jest blok przy ul. Afrykańskiej 16 – lokatorzy zalegają tu z opłatami na 100 tys. zł.– Próbujemy dochodzić zwrotu przed sądem, ale często komornik nie ma z czego wyegzekwować wyroków – opowiada prezes SBM Ateńska Jarosław Machlewski. – Dlatego postanowiliśmy zadbać, by przynajmniej nie powstawały już nowe długi. Szefowie Ateńskiej podpisali umowę z Biurem Informacji Gospodarczej (podobne mają już m.in. WSM Ochota, SM Skarpa i zarządzająca nieruchomościami firma KORN).
Spółdzielcy, którzy są winni ponad 200 zł i zalegają z płatnością powyżej 60 dni, mogą trafić na czarną listę. Korzystają z niej m.in. banki i operatorzy telefoniczni. – Osoby z listy mają kłopoty z uzyskaniem kredytów albo dostają je na gorszych warunkach – wyjaśnia Lidia Roman z BIG.
Zanim dłużnicy trafią na listę, minie trochę czasu. – Najpierw dostaną wezwania. Wpiszemy ich dopiero wtedy, gdy dostaniemy ze spółdzielni informację, że nie zapłacili w wyznaczonym terminie – opowiada Lidia Roman. Z danych BIG wynika, że samo wysłanie wezwania wystarcza, by co drugi dłużników uregulował należności. Jak pokazuje praktyka, spółdzielnie rzadko decydują się na wpisywanie swych członków na czarną listę. – Lokatorzy, którzy mimo wezwań nie płacą czynszu, to często ludzie biedni i emeryci. Nie stać ich nawet na zapłacenie za leki – tłumaczy Lidia Roman.
Dyskusja na temat tekstu na blog.rp.pl/warszawa