Żmudne obliczenia, wciąż nieznana cena

Brak dokumentacji dla starego budynku może znacznie utrudnić wykonanie rzetelnego świadectwa energetycznego

Publikacja: 20.10.2008 08:05

Żmudne obliczenia, wciąż nieznana cena

Foto: Rzeczpospolita, January Misiak Jan January Misiak

Od 1 stycznia 2009 roku mieszkania i domy, które będą sprzedawane lub wynajmowane, muszą posiadać świadectwa energetyczne. Temu obowiązkowi mają podlegać także nowe budynki oddawane do użytkowania. Pośrednicy, zarządcy i właściciele budynków obawiają się, że będzie brakować osób uprawnionych do wykonywania paszportów energetycznych i że mogą być one zbyt drogie. Pojawiły się też podejrzenia, że robienie świadectw, to sprytny sposób, żeby stworzyć bazę danych do katastru.

Świadectwa energetyczne będą mogły wydawać osoby z uprawnieniami budowlanymi do projektowania w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej, a także takie, które skończą roczne studia podyplomowe lub przejdą odpowiednie szkolenie i i zdadzą egzamin.

– Obawiam się, że inżynierowie, którzy z klucza mogą się tym zająć, nie będą zainteresowani, gdyż zazwyczaj mają dobrze płatne posady – mówi inżynier Jan Król, prowadzący szkolenia na temat metodologii obliczania świadectw energetycznych.

– Raczej będzie można liczyć na ludzi po kursach, ale może być ich zbyt mało. Rocznie w Polsce przedmiotem obrotu jest nawet około milion nieruchomości – dodaje Tomasz Lebiedź z Lebiedź Consulting.

Nie brakuje opinii, że przyjęta metodyka wykonywania świadectw jest zbyt czasochłonna i skomplikowana. Efektem końcowym obliczeń świadectwa jest określenie ilości energii niezbędnej do funkcjonowania budynku lub jego części, przy założonym standardzie i przeznaczeniu, określana tzw. wskaźnikiem EP. Pierwszym krokiem w obliczeniach jest analiza budynku pod względem wymiarów i zastosowanych do budowy materiałów. Na tej podstawie obliczane są współczynniki przewodzenia ciepła przez przegrody, a następnie współczynniki strat ciepła. Ale zanim certyfikator przystąpi do obliczeń, musi dokonać oględzin budynku lub lokalu, wykonać zdjęcia i szkice i zapoznać się z całą dokumentacją.

– Obliczanie współczynnika EP jest rzeczywiście bardzo żmudne – przyznaje Jan Król.

Tylko w przypadku budynków nowych nie powinno być problemów.

– Pełna i odpowiadająca rzeczywistości dokumentacja może pozwolić na wykonanie certyfikatu bez oglądania budynku – twierdzi Jan Król. – I na odwrót – brak dokumentacji dla starego, wielokrotnie przebudowywanego budynku może wręcz uniemożliwić wykonanie certyfikatu – dodaje.

Zdaniem Tomasza Lebiedzia przyszłych certyfikatorów czeka wiele niespodzianek, choćby z racji tego, że w świadectwie powinna być podana powierzchnia użytkowa budynku.

[wyimek]2 475 zł - tyle może kosztować świadectwo energetyczne dla mieszkania o powierzchni ok. 100 mkw. w starych zasobach[/wyimek]

– Obawiam się, że bardzo dużo budynków w Polsce ma w dokumentach wpisaną nieprawdziwą powierzchnię użytkową. Zwłaszcza w latach 70. i 80. w ogóle się tym nie przejmowano. I teraz okaże się, że to wszystko są niby samowole budowlane – mówi Tomasz Lebiedź.

Większość nieruchomości kupowana jest z udziałem kredytu, więc jej wartość musi ocenić rzeczoznawca majątkowy. Nie będzie mógł on jednak w swoim operacie pominąć milczeniem sytuacji, w której różnica pomiędzy tymi powierzchniami podanymi w dokumentacje odbioru budynku i w świadectwie energetycznym będzie się różnić o kilkanaście procent. Trzeba będzie znajdować sposoby przekonującego wyjaśnienia takich rozbieżności.

Kolejny problem, to sprzeczność interesów wśród mieszkańców. Żeby wydać certyfikat dla mieszkania, trzeba zrobić obliczenia dotyczące całego budynku, a to może to być kosztowne.

– Wyobraźmy sobie taką sytuację: ktoś, kto będzie chciał sprzedać lub wynająć mieszkanie może spotkać się z odmową w partycypacji w kosztach ze strony reszty mieszkańców, którzy będą twierdzić, że nigdy nie zamierzają sprzedawać lub wynajmować swych mieszkań, więc nie będą wydawać na certyfikat. Co wtedy? Czy ktoś przewidział taką sytuację? – pyta pośrednik. – Wykonanie świadectw wymagać będzie uzupełnienia i doprowadzenia do porządku dokumentacji technicznej nieruchomości co – w przypadku racjonalnego zbierania tych informacji – może stanowić zalążek przyszłego katastru nieruchomości – dodaje.

[ramka][b]Warto wiedzieć[/b]

Wciąż nie wiadomo, ile będą kosztowały świadectwa. Oto dwie symulacje wykonane przez Jana Króla:

Mieszkanie o skomplikowanym układzie pomieszczeń, kubaturze 280 metrów sześciennych (ok. 100 mkw. powierzchni), którego właściciel posiada wyłącznie niepełną dokumentację budowlaną – 2 475 złotych

Budynek biurowy o kubaturze 40 tys. metrów sześciennych (ok.12 tys. mkw. powierzchni), przy braku dokumentacji technicznej – 42 075 zł [/ramka]

Od 1 stycznia 2009 roku mieszkania i domy, które będą sprzedawane lub wynajmowane, muszą posiadać świadectwa energetyczne. Temu obowiązkowi mają podlegać także nowe budynki oddawane do użytkowania. Pośrednicy, zarządcy i właściciele budynków obawiają się, że będzie brakować osób uprawnionych do wykonywania paszportów energetycznych i że mogą być one zbyt drogie. Pojawiły się też podejrzenia, że robienie świadectw, to sprytny sposób, żeby stworzyć bazę danych do katastru.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów