Komu bowiem jak nie licencjonowanym pośrednikom najbardziej powinno zależeć na ujawnianiu takich praktyk?
Urażony agent nieruchomości napisał jednak, że taka informacja „antagonizuje i judzi klientów przeciwko pośrednikom i tysiącom agentów, którzy pracują prawie za darmo”, dodając, że „rynek warszawski jest bardzo trudny i zdemoralizowany”. Jak zrozumiałam, chodziło mu o klientów.
Zarzut, że pseudoagent pokazywał całkiem inne mieszkanie w rzeczywistości, niż oferował w ogłoszeniu, pośrednik obalał, tłumacząc: „agencja nie może publicznie pokazywać swojej oferty z fotografiami, które pozwalają zainteresowanemu zidentyfikować mieszkanie/dom i trafić do właściciela”. Czyli można pokazać widok z okna?
Zapytaliśmy o to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Odpowiedź była jednoznaczna: „niedozwolone jest stosowanie reklamy-przynęty polegającej na proponowaniu produktu, którego przedsiębiorca nie jest w stanie dostarczyć (np. dlatego, że nie istnieje) z zamiarem oferowania innego towaru”.
[sup]Cała historia pseudoagencji pośrednictwa, która na dodatek agenta z licencją chciała wmanewrować w swoje interesy >> [link=http://www.rp.pl/artykul/176669,263910_E_J__Nieruchomosci__czyli_stoleczna_agencja_pomylek.html]E.J. Nieruchomości, czyli stołeczna agencja pomyłek[/link][/sup]