Bo chcą tu sadzić kapustę

Na niespełna 800-metrową działkę budowlaną przy ul. Dawidowskiej nasi czytelnicy wydali 300 tys. złotych. Przed transakcją sprawdzili księgę wieczystą i ewidencję gruntów. Dopiero potem okazało się, że właściciele sąsiedniego domu usiłują ten grunt zasiedzieć

Aktualizacja: 08.06.2009 23:31 Publikacja: 08.06.2009 03:31

Chociaż nabywca tej działki jest wpisany do księgi wieczystej i ewidencji gruntów, sąsiedzi wchodzą

Chociaż nabywca tej działki jest wpisany do księgi wieczystej i ewidencji gruntów, sąsiedzi wchodzą na teren bez pozwolenia

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Wytoczyli sprawę w sądzie i wchodzą na teren przy ul. Dawidowskiej bez pozwolenia jego nowych użytkowników. Ostatnio postawili tam dwa wraki samochodów ciężarowych.

– To, że kupiliśmy prawo do użytkowania wieczystego tej działki, nie ma dla sąsiadów większego znaczenia – mówią nabywcy gruntu, państwo S. (nazwisko do wiadomości redakcji). Ich sąsiedzi są jednak pewni swego, twierdząc, że działka należy się im, bo uprawiają ją od prawie pół wieku.

[srodtytul]Czysta transakcja[/srodtytul]

Nasi czytelnicy prawo do wieczystego użytkowania 746 metrów ziemi na Ursynowie kupili aktem notarialnym w lipcu 2008 roku za pośrednictwem warszawskiego biura nieruchomości.

Nabyli ziemię po tym, jak miasto zrezygnowało z prawa do jej pierwokupu. Grunt sprzedała im rodzina z Torunia, do której trafił on 20 lat temu od Skarbu Państwa w ramach rekompensat dla repatriantów. Najpierw należał do Marii Ch., potem – do jej syna.

– Zanim zdecydowaliśmy się na kupno tej działki, wszystko skrupulatnie sprawdziliśmy przy pomocy licencjonowanego pośrednika. Dokumenty prześwietlił też bank, w którym zaciągnęliśmy kredyt – podkreśla nowy właściciel ziemi. – Nic nie budziło najmniejszych wątpliwości – dodaje.

Ewa Żaczkiewicz, pośrednik ze stołecznego biura nieruchomości Arenda, która prowadziła transakcję, potwierdza: – Wszystkie dokumenty w tej sprawie były czyste. Sprawdziłam księgę wieczystą, ewidencję gruntów i przeznaczenie terenu. Prawo do ziemi miała rodzina z Torunia i prawo to sprzedała aktem notarialnym. Nie było najmniejszych sygnałów o jakichkolwiek roszczeniach osób trzecich. Nie było żadnych wątpliwości – przypomina.

Ursynowska działka trafiła do biura nieruchomości w grudniu 2007 roku. Jak opowiada pośredniczka, nieruchomość była zaniedbana, a ogrodzenie zardzewiałe. Na gruncie znajdował się podarty, stary tunel foliowy.

– Przy okazji oglądania działki rozmawialiśmy z mieszkańcami tej okolicy. Chcieliśmy wiedzieć, czy jest tu spokojnie – opowiada nowy właściciel działki. – Wieść o tym, że teren ma być sprzedany, pewnie się rozniosła – przypuszcza.

Teren oglądało zresztą wielu potencjalnych kupców. Pośrednicy przywozili ich na Dawidowską i pokazywali ogrodzony kawałek ziemi. Nie wchodzili za bramę, bo nie mieli klucza. Nikt nie przypuszczał wtedy, że najbliżsi sąsiedzi uważają działkę za swoją. I że to oni mieli klucze.

Państwo S. umowę notarialną na użytkowanie wieczyste działki podpisali w lipcu ub.r., a już kilka tygodni później dowiedzieli się, że do sądu wpłynął wniosek o zasiedzenie ich nieruchomości. Złożyli go sąsiedzi, państwo P. (nazwisko do wiadomości redakcji).

– Zrobili to w marcu ub. r., kiedy zaczęło być głośno o sprzedaży działki. My nie mieliśmy szans się o tym dowiedzieć, bo sąd o wpłynięciu wniosku poinformował już po akcie notarialnym – mówi nasz czytelnik.

[srodtytul]Batalia sądowa[/srodtytul]

Sądowa sprawa o zasiedzenie trwa od blisko roku. Państwo P. podnoszą, że to oni mają prawo do ziemi. – Uprawiamy tu warzywa od 1964 roku – mówi „Rz” pani P. – Grunt jeszcze w PRL należał do stowarzyszenia, które budowało domy jednorodzinne. Ten skrawek nie został zabudowany, więc – jako że przylega do naszej nieruchomości – zaczęliśmy go użytkować. Mieliśmy na to pozwolenie stowarzyszenia – zapewnia.

W 1989 roku działkę Skarb Państwa przyznał jednak repatriantce z Torunia. – Nie wiemy, jakim cudem mieszkanka Torunia dostała ziemię w Warszawie. Dlatego decyzję o oddaniu działki zaskarżyliśmy w latach 90. do prokuratury. Ta złożyła sprzeciw, ale sprawa się rozmyła – opowiada pani P.

Dziś w prokuraturze po tamtej sprawie nie ma już śladu. – Akta zostały zmielone cztery lata temu – mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak ustaliliśmy, sprawa w 2004 roku trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Nie została podjęta żadna decyzja.

Postępowanie w sądzie trwa. Państwo P., pewni swoich racji, nie czekają na orzeczenie. Wchodzą na działkę sąsiadów, sadzą tam warzywa, stawiają samochody.

– Jesteśmy wpisani do księgi wieczystej jako użytkownicy, ale nie możemy ziemi użytkować. Musimy przeskakiwać przez ogrodzenie, bo sąsiedzi zaspawali naszą bramę – opowiada użytkownik działki. I przypomina, że to on płaci podatki od nieruchomości, opłaca też użytkowanie ziemi, z której za darmo korzystają sąsiedzi.

Państwo P. przyznają, że za działkę nie płacą. – Chcieliśmy płacić gminie, ale ta nie chciała – twierdzi pani P. I zapowiada, że nawet jeśli sąd nie przyzna im racji, będą się odwoływać.

– Działam w tej branży już od 20 lat, ale z taką sprawą spotykam się po raz pierwszy – mówi Ewa Żaczkiewicz. – Dokumenty są jednoznaczne i nie do podważenia. Tymczasem sąsiedzi ich nie respektują i naruszają prawo własności, uniemożliwiając pełnoprawnym właścicielom korzystanie z własnej działki.

Co na to dzielnica? Dlaczego nie wnioskowała o bezwarunkowe odrzucenie roszczeń? Oddanie ziemi na własność oznacza utratę pieniędzy pobieranych dziś za użytkowanie wieczyste. – Pobieranie opłat jest kwestią wtórną wobec ustalenia prawa własności – tłumaczy Barbara Mąkosa-Stępkowska, rzecznik prasowy dzielnicy Ursynów.

Podkreśla też, że miasto nie może reprezentować interesów innych uczestników procesu ani ulegać naciskom.

Wytoczyli sprawę w sądzie i wchodzą na teren przy ul. Dawidowskiej bez pozwolenia jego nowych użytkowników. Ostatnio postawili tam dwa wraki samochodów ciężarowych.

– To, że kupiliśmy prawo do użytkowania wieczystego tej działki, nie ma dla sąsiadów większego znaczenia – mówią nabywcy gruntu, państwo S. (nazwisko do wiadomości redakcji). Ich sąsiedzi są jednak pewni swego, twierdząc, że działka należy się im, bo uprawiają ją od prawie pół wieku.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Nieruchomości
Barometr cen mieszkań. Wzrosty cen wyhamowały
Nieruchomości
Koniec spowolnienia sprzedaży mieszkań? Znamy wyniki deweloperów z giełdy
Nieruchomości
Nadszedł czas kupującego. Ceny mieszkań do negocjacji
Nieruchomości
Reforma planistyczna a rynek gruntów inwestycyjnych
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Nieruchomości
Tak deweloperzy wyceniali mieszkania w kwietniu
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne