Jak zauważa Jarosław Mikołaj Skoczeń z firmy Emmerson, rynek nieruchomości rzeczywiście delikatnie drgnął. Rozruszał go program dopłat do kredytów, a także duże obniżki cen nowych mieszkań.
– Stanowczo jednak za wcześnie, by mówić o przełamywaniu kryzysu – zastrzega Skoczeń. – Niektórzy analitycy przewidują, że jego dno osiągniemy dopiero pod koniec roku.
Piotr Wieszczyk Maxon Nieruchomości dodaje, że można powiedzieć, iż na rynku wtórnym przybywa transakcji. – Przeważnie chodzi o małe nieruchomości nieobciążone kredytem, dzięki czemu sprzedaż jest łatwiejsza – mówi Piotr Wieszczyk.
Jarosław Mikołaj Skoczeń oblicza zaś, że w kwietniu i maju jego firma odnotowała około 50 procent transakcji w porównaniu z liczbą z czasów hossy sprzed kilku lat.
– Są symptomy świadczące o tym, że jest coraz lepiej – dodaje Piotr Wieszczyk. – Banki są dziś bardziej elastyczne przy udzielaniu kredytów. Jednym z symptomów zmian jest też ożywienie osób, które już wcześniej poszukiwały lokali do kupienia, ale zdecydowały się poczekać ze względu na informacje o rychłej drastycznej obniżce cen. Okazuje się, że tak wielkich obniżek nie ma, a atrakcyjnych nieruchomości jest coraz mniej. Zainteresowani kupnem zaczynają więc intensywniejsze poszukiwania – dodaje.