Kamienica przy ul. Miodowej w Krakowie należy do spółki Inbal. Na jesieni 2006 r. podniosła dwóm rodzinom czynsz za mieszkania o pow. ok. 60 mkw. Wcześniej płaciły w zaokrągleniu 600 zł, a po podwyżce czynsz miał wzrosnąć do 800 i 980 zł. Spółka doszła bowiem do wniosku, że wpłacany czynsz nie starcza na utrzymanie kamienicy i nie daje godziwego zysku. Planowała też przeprowadzić remont.
Podwyżek nie zaakceptowali lokatorzy i wystąpili do sądu rejonowego. Ten przyznał im rację. Według niego właściciel nie przeprowadził żadnego remontu, nie poczynił też żadnych nakładów. Wymienił tylko w 2005 r. pęknięte rury w lokalach, w których nikt nie mieszkał. Kiedy sąd okręgowy utrzymał wyrok, spółka wniosła skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Nie podoba się jej przede wszystkim art. 8a ust 4a i 4b ustawy o ochronie praw lokatorów. Uzależnia bowiem wysokość podwyżki od wartości kapitału poniesionego na budowę, zakup lub trwałe ulepszanie lokalu.
[srodtytul]Wbrew konstytucji[/srodtytul]
Zdaniem spółki narusza to konstytucyjną zasadę ochrony prawa własności. Wartość kapitału – pisze w uzasadnieniu skargi – nie powinna mieć wpływu na wysokość czynszu. Oznacza to bowiem, że ten, kto kupił lokal taniej i wyremontował go, może podnosić czynsz mniej niż ten, kto kupił drożej i więcej zapłacił za usługi budowlane. Przepis – twierdzi spółka – najgorzej traktuje osoby, które odziedziczyły kamienicę lub została im ona podarowana. Nie mogą oni tytułem zwrotu kapitału uwzględniać w czynszu żadnej wartości.
Według niej zastrzeżenia budzi także sama wysokość zwrotu kapitału ustalona na poziomie maksymalnie 1,5 proc. nakładów na budowę lub zakup lub 10 proc. nakładów poniesionych przez właściciela na trwałe ulepszenie lokalu podnoszącego jego wartość. Ta wartość – według spółki – jest wzięta z sufitu i równie dobrze mogłaby być na innym poziomie.