To na razie propozycja poselska. Wczoraj odbyło się dotyczące tej spawy pierwsze czytanie projektu nowelizacji [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=E100DF44E649D01ED77387628D395E8C?id=175872]ustawy o gospodarce nieruchomościami[/link]. Jej autorami są posłowie PO i PSL.
Budowa szkoły, drogi bądź też realizacja innej inwestycji o charakterze publicznym wiąże się często z koniecznością wywłaszczenia wielu właścicieli (użytkowników wieczystych) z nieruchomości. Osoby te mogą obecnie liczyć na odszkodowanie m.in. za utraconą parcelę czy budynek. Nie otrzymają już jednak pieniędzy za utracone korzyści. Na przykład za to, że w wyniku pozbawienia ich nieruchomości musieli zamknąć warsztat albo zlikwidować plantację.
Teraz parlamentarzyści chcą to zmienić. Proponują więc, żeby odszkodowanie wypłacane za wywłaszczoną nieruchomość [b]było dodatkowo powiększane o kwotę utraconych korzyści, które można byłoby uzyskać w ciągu trzech lat od pozbawienia prawa do nieruchomości lub od jej zajęcia.[/b] Odszkodowanie z tego tytułu nie mogłoby jednak przekraczać 10 proc. wartości nieruchomości. Kwestie te będzie regulował art. 134 ust. 5 i 6 ustawy. Zdaniem posłów tego typu odszkodowania to nic nowego. Przewidują je bowiem ustawodawstwa wielu państw.
Parlamentarzyści zamierzają także dać ustawową gwarancję wywłaszczanym, że odszkodowanie, które ci otrzymają, będzie na tyle wysokie, by ich majątek po wywłaszczeniu nie zmniejszył się drastycznie. Przykładowo będą mieli możliwość zakupienia i odtworzenia wywłaszczonej nieruchomości w innym miejscu albo wznowienia dotychczasowej działalności.
Ta zmiana jest efektem orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. Jak twierdzą autorzy tego projektu, Trybunał wielokrotnie podkreślał, że słuszne odszkodowanie powinno mieć charakter ekwiwalentny. Oznacza to, że powinno stwarzać możliwość odtworzenia sytuacji majątkowej właściciela przed wywłaszczeniem. Obecnie bywa z tym różnie.