Tak wynika z raportu portalu Szybko.pl. Analitycy tej firmy podkreślają, że sytuację na rynku mieszkań używanych w 2010 r. najtrafniej oddaje słowo „stabilizacja”. – W miastach, w których obowiązują najwyższe ceny (Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Gdańsk, Gdynia, Sopot), w ciągu ostatnich 12 miesięcy cena ofertowa wzrosła średnio o 2,5 proc. – podaje Marta Kosińska, analityk z Szybko.pl.
Dla przykładu – 1 mkw. używanego mieszkania w stolicy właściciele wyceniają dziś średnio na 8,5 tys. zł, podczas gdy przed rokiem żądali przeciętnie 8,27 tys. zł. We Wrocławiu cena ofertowa mkw. lokalu w grudniu 2010 r. wyniosła 6,74 tys. zł. Przed rokiem wystarczyło 440 zł mniej. W Krakowie stawka wywoławcza mkw. to 7,16 tys. zł; rok temu było to 6,95 tys. zł (patrz grafika).
Jak zauważa Marta Kosińska, podaż używanych mieszkań w minionym roku utrzymywała się na wysokim poziomie: w Szybko.pl miesięcznie było wystawianych na sprzedaż średnio 60 tys. nieruchomości. Popyt był zaś stymulowany łatwiejszym dostępem do kredytów: banki obniżały marże, trafiały się ciekawe promocje, malały też wymagania dotyczące minimalnego wkładu własnego, jakim trzeba dysponować, ubiegając się o pożyczkę na mieszkanie. Wzrosły też limity cen pozwalające na państwowe dopłaty do kredytów w ramach programu „Rodzina na swoim”.
– Z raptownymi skokami popytu spowodowanymi zapowiedzią zmian w polityce kredytowej czy też ograniczeniami w „Rodzinie na swoim” nie mieliśmy raczej do czynienia – zastrzega Marta Kosińska. Według niej Polacy wyciągnęli wnioski z sytuacji na zachodnioeuropejskich i amerykańskim rynkach nieruchomości, starając się nie podejmować pochopnych decyzji na fali optymizmu czy też z obawy przed nadchodzącymi zmianami.
Analityk z Szybko.pl zauważa też, że sprzedający mieszkania w minionym roku byli bardziej skłonni do udzielania rabatów, i to już na etapie prezentacji oferty. – W 2009 r. ceny były obniżane w co 20. ogłoszeniu