Zanim jednak do tego dojdzie, sprzedający będą chcieli wykorzystać wysokie limity cen mkw. lokali kwalifikujące je do pomocy państwa.
– Dzięki kredytom z dopłatami nie doszło do głębokiego załamania na rynku mieszkaniowym z powodu kryzysu. Teraz jednak wysokie limity cen mkw. w „Rodzinie..." utrudniają dostęp do mieszkań – uważa Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich (ZBP).
W tej chwili wiele firm budujących nowe mieszkania czy osoby sprzedające lokale na rynku wtórnym nie mają motywacji do obniżania stawek, gdyż np. w Warszawie mieszkanie z dopłatami z budżetu państwa ciągle może kosztować 9 tys. zł. za mkw. Ten ustawowy limit jest o kilkaset złotych wyższy niż średnia cena transakcyjna w stolicy, która wynosiła na koniec 2010 r. – jak podaje ZBP – 8117 zł za mkw.
Tymczasem zmiany obniżające ceny lokali w rządowym programie, które przyjęła już Rada Ministrów, czekają na uchwalenie w Sejmie. Wiele osób, chcąc jednak skorzystać z dopłat na starych warunkach, gorączkowo zawiera transakcje. Jak podaje ZBP poziom kredytowania w ramach „Rodziny na swoim" w IV kwartale 2010 r. przekroczył 2,8 mld zł i zwiększył się w porównaniu z poprzednim kwartałem o prawie 38 proc.
Zdaniem Jacka Furgi, przewodniczącego Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości ZBP, tak dynamiczny wzrost zainteresowania tym programem spowodowany został trwającą od kilku miesięcy dyskusją o jego zmianach. Eksperci przestrzegają jednak, aby nie inwestować w nieruchomości pod presją zakończenia programu dopłat do kredytów.