Ostatni projekt ustawy o świadczeniach pieniężnych przyznawanych niektórym osobom, których dotyczyły procesy nacjonalizacji, podzielił los poprzednich.
– To zły sygnał, że nie szanuje się prawa własności, a nieuregulowanie spraw własnościowych zniechęca potencjalnych inwestorów – mówi adwokat Roman Nowosielski. – Nie rozumiem, dlaczego reprywatyzacja, z którą uporały się już inne postkomunistyczne państwa, akurat w Polsce napotyka taki opór.
Kilkanaście projektów
Pierwszy po 1989 r. rząd Tadeusza Mazowieckiego nie wykorzystał sprzyjającego wówczas klimatu politycznego, a z roku na rok stawało się to coraz trudniejsze. Najbardziej zaawansowany z 14 projektów, uchwalony w 2001 r. za rządów premiera Jerzego Buzka, zawetował prezydent Aleksander Kwaśniewski. Uznał, że 50 proc. rekompensaty rozsadzi budżet.
– W stosunkowo najlepszej sytuacji znalazły się osoby, które nie czekając na ustawę reprywatyzacyjną, rozpoczęły sprawy w organach administracji i w sądach – mówi adwokat Józef Forystek.
W wyniku wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego, poprzedzonych dokonanym w 1993 r. „zajazdem" byłej właścicielki, Skarb Państwa musiał zrezygnować z zespołu pałacowo-parkowego w Rozalinie pod Warszawą. Od tej pory zwrócono również inne nieruchomości bądź wypłacono odszkodowania: Hotel Europejski w Warszawie, przedsiębiorstwa uzdrowiskowe w Solcu-Zdroju i Szczawnicy, zameczek obronny w Czemiernikach na Podlasiu, zespół pałacowo-parkowy w Końskich, hotele i kamienice w Krakowie, toczą się sprawy o pałace w Warszawie zajmowane przez Akademię Sztuk Pięknych i ZUS.