Spadkobiercy kamienic biorą pieniądze dwa razy

Resort finansów chce ukrócić bałagan, by Skarb Państwa nie płacił za majątek, za który zapłacił już w PRL

Publikacja: 14.09.2011 04:03

Jerzy Seifert jest rozgoryczony tym, że państwo chce przejąć kamienicę w Katowicach, którą kupił 14

Jerzy Seifert jest rozgoryczony tym, że państwo chce przejąć kamienicę w Katowicach, którą kupił 14 lat temu od prywatnej firmy

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Choć w PRL za wiele znacjonalizowanych lub zniszczonych w wojnie majątków wypłacono liczne rekompensaty, właściciele tych samych nieruchomości wciąż bez problemu uzyskują w polskich sądach odszkodowania. Jak to możliwe?

Winne są zaniedbania z okresu PRL. Do ksiąg wieczystych nie dokonano wpisów, choć państwo zapłaciło rekompensaty byłym właścicielom. Ministerstwo Finansów próbuje to zmienić.

Miliony dolarów, franków i węgiel

W latach 1948 – 1971 PRL zawarła z 12 krajami (m.in. USA, Wielką Brytanią, Szwajcarią, Francją, Danią, Austrią, Grecją) specjalne porozumienia odszkodowawcze – tzw. układy indemnizacyjne (m.in. by nie ponosić sankcji gospodarczych za znacjonalizowane mienie). Na ich podstawie rząd polski przekazał tym krajom fundusze na uregulowanie roszczeń obywateli.

USA wypłacono w ciągu 20 lat 40 mln dolarów (ostatnia rata w 1981 r.), Szwajcarii – 52,2 mln franków szwajcarskich, Szwecji – 116 mln koron szwedzkich, Austrii – 71,5 mln szylingów austriackich, Kanadzie – 1 mld 225 mln dolarów kanadyjskich. Wyjątek stanowi porozumienie z Francją, której 65 mln dolarów amerykańskich wypłacano latami w formie węgla.

Wypłatą zajmowały się w tych krajach specjalne komisje odszkodowań zagranicznych.

Beneficjenci musieli zrzec się na rzecz polskiego Skarbu Państwa wszelkich praw i roszczeń z tytułu własności do mienia znajdującego się na terenie Polski.

Ponieważ układy indemnizacyjne były tajne, nie ogłoszono ich w Dzienniku Ustaw. W 1968 r. specjalnie uchwalono ustawę o dokonywaniu w księgach wieczystych wpisów na rzecz Skarbu Państwa na podstawie międzynarodowych umów o uregulowaniu roszczeń finansowych.

Dziś okazuje się, że na tysiące nieruchomości objętych tą ustawą wszczęto jedynie kilkaset postępowań o wpis w księdze wieczystej.

Zapomniała, że już im zapłacono

Kilka lat temu po budynek przy ul. Piotrkowskiej 104 i 106 w Łodzi, w którym mieści się dziś urząd miasta, zgłosiła się 88-letnia Danuta Porter z Wielkiej Brytanii, córka byłego właściciela nieruchomości. Wygrała z gminą we wszystkich sądowych instancjach. Miasto wypłaciło jej 5 mln zł odszkodowania.

Złożyła potem kolejny wniosek – o wypłatę 11 mln zł zaległego czynszu za użytkowanie budynku w latach 1997 – 2006.

Wnikliwy prawnik magistratu sprawdził dokumenty Komisji Odszkodowań Zagranicznych w Londynie. Okazało się, że  rodzina Porterów otrzymała już za budynek odszkodowanie na mocy układu indemnizacyjnego. Brytyjka tłumaczyła, że tego nie pamiętała.

Prezydent Łodzi zawiadomił prokuraturę o próbie oszustwa, ale ta nie dopatrzyła się przestępstwa. Miasto skierowało więc do sądu prywatny akt oskarżenia. Miesiąc temu sędziowie uznali, że Porter, biorąc 5 mln zł, nie dopuściła się wyłudzenia. – Złożyliśmy zażalenie na to postanowienie – mówi Marcin Masłowski, zastępca rzecznika łódzkiego magistratu.

Ministerstwo sprawdza

Resort finansów próbuje teraz naprawić zaniedbania z PRL. Na podstawie dokumentacji dotyczącej trzech układów – ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki, Wielką Brytanią oraz Szwajcarią – sporządził listy nieruchomości, za które w PRL zapłacono odszkodowania. Wysłał je wszystkim wojewodom, a ci – starostom, by zweryfikowali stan ksiąg wieczystych.

Jeśli znajdą nieruchomość z nieuregulowanym wpisem, mają zawiadomić ministerstwo, które rozpocznie wówczas postępowanie administracyjne o wpis.

Do tej pory resort wszczął już kilkadziesiąt takich postępowań. 14 dotyczy Łodzi (m.in. przy ul. Pomorskiej i ul. Próchnika), dziewięć – Katowic (m.in. przy ul. Matejki, Strzelców Bytomskich), a także m.in. nieruchomości położonej w Gdyni przy ul. Abrahama.

W Katowicach w pięciu przypadkach właścicielem jest spółka prawa handlowego, czterech – osoby fizyczne. Chodzi m.in. o grunty w obrębie Roździenia (przy drodze Katowice – Sosnowiec) i piękną kamienicę blisko katowickiego Rynku przy ul. 3 Maja. Ta dziś jest własnością włoskiej firmy odzieżowej. Kilka lat temu za kilka milionów dolarów nieruchomość sprzedał Włochom bank. A kamienica od 50 lat powinna należeć do Skarbu Państwa.

Właściciel: Dlaczego ja mam być ofiarą?

Żeby państwo mogło nieruchomość odzyskać, ktoś musi ją stracić.

W takiej sytuacji znalazł się przedsiębiorca z Katowic Jerzy Seifert. 14 lat temu kupił od prywatnej spółki kamienicę w centrum miasta na rogu Słowackiego i Matejki. Był jej czwartym właścicielem. Za sam wpis do księgi wieczystej zapłacił równowartość obecnych 100 tys. zł. Jak mówi, zainwestował w remont mieszkań kolejne 1,5 mln zł.

Kilka tygodni temu z Ministerstwa Finansów otrzymał zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego o wpis do księgi wieczystej, że właścicielem tej nieruchomości od 1968 r. jest Skarb Państwa.  Przedwojenni właściciele – Janina Bartos, William Brutt oraz Renata Santon – przyjęli 108 tys. dolarów i zrzekli się praw do budynku.

– Sprawdzałem pełne księgi wieczyste przed zakupem tej kamienicy – opowiada rozgoryczony Seifert. – W wyniku postępowania spadkowego, jakie toczyło się przed polskim sądem, kamienicę otrzymali spadkobiercy, którzy ją później sprzedali. Dlaczego wtedy sąd nie sprawdził, kto jest właścicielem kamienicy? Dlaczego wpisu w księdze nie zamieszczono od razu po wypłacie odszkodowania? Dlaczego ja, zwykły człowiek, mam być ofiarą tych zaniedbań? – pyta.

Jak dodaje, w ministerstwie usłyszał, że odszkodowania ma żądać od tego, kto mu nieruchomość sprzedał. – A ta firma już nie istnieje! – mówi kamienicznik.

Zawiadomienie z ministerstwa o wszczęciu postępowania otrzymała także pani Ewa z Gdyni, współwłaścicielka kamienicy przy Abrahama.

– To jest dla mnie cios – mówi „Rz". Kamienicę wybudowali jej dziadkowie, którzy w czasie wojny wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Po wojnie zarządzała nią mama pani Ewy i to jej przysługiwało odszkodowanie.

Części spraw może już nigdy nie uda się wyjaśnić, bo brakuje dokumentów

– Nie miałam o tym pojęcia. Po śmierci mamy przetrząsnęłyśmy z siostrą księgi wieczyste, żadnego wpisu o Skarbie Państwa nie było. Ponoć były jakieś bony wypłacane, ale mnie mama nigdy o tym nie mówiła – zapewnia. Wynajęła prawnika.

– Po wojnie odzyskaliśmy ruinę. Całe życie inwestowaliśmy w tę rodzinną kamienicę z myślą o kolejnych pokoleniach. Teraz chce się nam to zabrać? Nie pozwolę sobie odebrać tej kamienicy – zapowiada.

Mecenas Józef Forystek, prawnik specjalizujący się w sprawach reprywatyzacyjnych, twierdzi, że w przypadku

Seiferta Skarb Państwa musiałby mu udowodnić, że kupując, miał wiedzę o tym, iż kamienica należy do państwa.

– Na przykład z ewidencji poza księgami wieczystymi – tłumaczy mec. Forystek. Podkreśla, że to sądy powinny indywidualnie oceniać, kto ma rację w procesach o uzgodnienie treści księgi wieczystej.

Ministerstwo zgadza się, że „każda ze spraw ma charakter indywidualny i wymaga szczegółowego zbadania". – Ostateczna decyzja co do zasadności ochrony prawa własności obecnych właścicieli należy do niezawisłego sądu, który w postępowaniu wieczystoksięgowym bada zasadność wniosku starosty o wpis Skarbu Państwa – odpowiada Małgorzata Brzoza z resortu finansów.

Mimo kontroli zleconej przez resort uporządkowanie części spraw może się okazać niemożliwe, m.in. dlatego, że posiadana przez ministerstwo dokumentacja jest niekompletna. Np. ta dotycząca układów z Francją, Danią, Grecją, Belgią i Wielkim Księstwem Luksemburga ogranicza się tylko do różnego rodzaju wykazów podmiotów, które wnioskowały o wypłatę odszkodowań lub którym odszkodowania przyznano.

W przypadku Kanady ministerstwo dysponuje jedynie oświadczeniami o zrzeczeniu się praw własności bez wskazania przedmiotu roszczenia.

Polscy urzędnicy starają się dotrzeć do dokumentów, m.in. współpracując z odpowiednimi instytucjami państw sygnatariuszy układów indemnizacyjnych.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki i.kacprzak@rp.pl

Choć w PRL za wiele znacjonalizowanych lub zniszczonych w wojnie majątków wypłacono liczne rekompensaty, właściciele tych samych nieruchomości wciąż bez problemu uzyskują w polskich sądach odszkodowania. Jak to możliwe?

Winne są zaniedbania z okresu PRL. Do ksiąg wieczystych nie dokonano wpisów, choć państwo zapłaciło rekompensaty byłym właścicielom. Ministerstwo Finansów próbuje to zmienić.

Pozostało 95% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"