eMoove to firma sławna nie tylko z tego, że zrewolucjonizowała brytyjski obrót nieruchomościami. To także nadzieja dla tych, którzy chcą kupić lub sprzedać dom.
To nie tania sztuczka
- Paskudne praktyki, takie jak "podrasowywanie" i "pompowanie" ofert odejdą w przeszłość - mówi założyciel pierwszej taniej agencji nieruchomości on line, który zaczyna skutecznie walczyć z konkurentami z "realu". Korzystając z cyfrowego biznesu Russella Quirka trzeba zapłacić 395 funtów plus VAT od transakcji, podczas gdy największe i najbardziej prestiżowe agencje pobierają od 1 do 2 proc. od wartości nieruchomości.
Lecz dla pochodzącego z Essex agenta nieruchomości, który miesiąc temu sprzedał dom w Belsize Park parze aktorów, niskie opłaty nie oznaczają niskiej jakości usług. Nie są tanią sztuczką. - To najłatwiejszy zawód na świecie - mówi Russell Quirk. - Profesjonalizm w odbieraniu telefonów nie jest wart 6 tys. funtów marży - ocenia.
Ojciec trojga dzieci dodaje, że oszczędne gospodarowanie informacją o tym, jak wielu jest chętnych do zakupu, aby podnieść cenę nieruchomości lub zawyżanie wartości domów wystawianych na sprzedaż stały się znakami firmowymi całej branży. Jego zdaniem to skutek wygórowanych kosztów transakcyjnych. A te były tak wysokie, że zachęcały agentów do oszczędnego gospodarowania prawdą. Kreowało to obraz dużych chłopców i pogarszało wizerunek całej branży.
- eMoov jest znacząco tańszy od wielkich agencji nieruchomości, a zatem jego pracownicy nie potrzebują oszukiwać, posługiwać się kłamstewkami, nie muszą walczyć - mówi Russell Quirk, który sam wywodzi się z rodziny agentów nieruchomości o dużych tradycjach.
eMoov wyrósł na gruzach powstałych po załamaniu się rynku domów, podczas którego zbankrutowała również tradycyjna, mająca pięć przedstawicielstw firma Quirka.
- Musiałem sobie przypomnieć lekcję, kiedy obserwowałem porażkę mojego ojca próbującego ratować przedsiębiorstwo dziadka, który miał 900 przedstawicielstw. Kiedy nastąpiła recesja, znalazłem się w pułapce. Jak większość niezależnych agentów nieruchomości żyłem z miesiąca na miesiąc, a pieniądze szły na szybkie samochody i prestiżowe numery rejestracyjne. Kiedy liczba transakcji się zmniejszyła, to nie było już z czego opłacić miesięcznych rachunków, opiewających na 60 tys. funtów. Takie były koszty bieżące i koszty wynajmu lokali - opowiada pośrednik.