Dla wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych dłużnicy to olbrzymi kłopot. Formy nacisku na zalegających z opłatami są jednak różne. Dużo większą swobodę mają tu wspólnoty.
Dane nie są tajne
Przekonała się o tym jedna z właścicielek mieszkania. Nie podobało jej się, że na rocznym zebraniu wspólnoty zarządca upublicznił listę dłużników. Widniało na niej też jej nazwisko. Zebranie nie miało charakteru zamkniętego i każdy mógł się z listą zapoznać.
Czary goryczy dopełniło to, że zarządca odmówił kobiecie udostępnienia rozliczenia za centralne ogrzewanie za ostatnie lata (za cały budynek i w rozbiciu na poszczególne lokale). Tłumaczył się, że zabrania mu tego ustawa o ochronie danych osobowych.
Właścicielka lokalu poskarżyła się więc do generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Ten uznał jednak, że nie ma ona racji, a zarządca działał zgodnie z prawem. Art. 31 ustawy o ochronie danych osobowych pozwala bowiem administratorowi danych powierzyć innemu podmiotowi ich przetwarzanie. W tym celu powinno nastąpić zawarcie pisemnej umowy. Dane zaś można przetwarzać w granicach wytyczonych przez umowę.
W ocenie GIODO umowa zawarta między wspólnotą a zarządcą wypełnia przesłanki ze wspomnianego art. 31. Była zawarta na piśmie, określała cel oraz zakres przetwarzania danych (chodziło tylko o dane zawarte w dokumentacji wspólnoty, a zarządca wykorzystywał je do sprawowania zwykłego zarządu wspólnotą).