Tak wynika z wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 18 marca 2015 r. (sygn. akt I ACa 903/14).
Danuta Z. zawarła umowę dożywocia z państwem F. Mieli przyjąć ją jako domownika, dostarczać jej wyżywienia, ubrania, mieszkania, światła i opału, zapewnić jej odpowiednią pomoc i pielęgnowanie w chorobie oraz sprawić jej własnym kosztem pogrzeb. Wartość przenoszonego udziału zgodnie określiły na kwotę 125 tys. zł.
Straciła zaufanie
Danuta Z. i państwo F. nie znali się wcześniej. Ona była w dobrych relacjach z ich synem Piotrem., który pośredniczył przy zawarciu umowy i zaaranżował w tym celu spotkanie u notariusza. On także w głównej mierze wykonywał nałożone umową obowiązki . Piotr F. utrzymywał stały kontakt ze staruszką, składał jej wizyty, naprawiał zepsute wyposażenie mieszkania, kupił opał na zimę, pomógł też uzyskać dla Danuty Z. świadczenia z pomocy społecznej. Zapraszał też Danutę Z. na święta i chciał robić zakupy, ale staruszka stanowczo odmawiała.
Ich relacje zepsuły się po kilku zaledwie miesiącach obowiązywania umowy, gdy Piotr F. zaproponował Danucie Z. czasowe opuszczenie mieszkania ze względu na zaplanowany przez niego remont łazienki. Starsza pani zaniepokoiła się, że pod pretekstem remontu, rodzina F. chce się jej pozbyć z mieszkania. Od tego czasu unikała spotkań z nimi, przestała odpowiadać na ich telefony.
Piotr F. napisał więc list do Danuty Z., w którym zaproponował spotkanie i rozmowę. Podtrzymał chęć realizacji zobowiązań w sposób ustalony umową dożywocia Potwierdził też, że wysłał jej przekazem pocztowym 200 zł.