Teren objęty wnioskiem o ustalenie warunków zabudowy dla domu jednorodzinnego (wchodzącego w skład zespołu sześciu budynków mieszkalnych) miał dostęp do drogi publicznej, uzbrojenie i nie wymagał zgody na zmianę gruntów z rolniczych na nierolnicze. Zabrakło jednego: dobrego sąsiedztwa.
W obrębie analizowanego obszaru znajdowały się dwie działki, których funkcję jako zabudowy zagrodowej ustalono na podstawie decyzji wójta gminy o warunkach zabudowy: dla budynków mieszkalnych oraz inwentarsko-składowych. To spowodowało, że wójt odmówił inwestorom ustalenia warunków zabudowy ze względu na niespełnienie warunku wynikającego z przepisów ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Art. 61 ust. 1 tej ustawy uzależnia wydanie decyzji o warunkach zabudowy od łącznego spełnienia wymienionych w nim wymogów, w tym kontynuacji dotychczasowego rodzaju lokalnej zabudowy. Ustawa obowiązuje od 2003 r., a przywołany przepis został celowo tak skonstruowany, by przeciwdziałać chaosowi architektoniczno-urbanistycznemu. Miał jednak również uboczne skutki.
Czytaj także: Fermy kurze nie będą budowane blisko domów mieszkalnych
Odmowną decyzję wójta poprzedziło ustalenie, że planowany rodzaj zabudowy – mieszkaniowej jednorodzinnej – nie kontynuowałby istniejącej zabudowy zagrodowej. Nie zostałby zatem spełniony warunek, o którym mowa we wspomnianym przepisie.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Krakowie zaakceptowało decyzję. Owszem, w sąsiedztwie istotnie znajdują się dwa budynki mieszkalne, ale są częścią zabudowy zagrodowej i dotyczą również budowli związanych z prowadzeniem gospodarstwa rolnego – stwierdziło SKO. Wprowadzenie typowej zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej stanowiłoby dysonans urbanistyczny i krajobrazowy oraz otwarcie dla niepohamowanego rozprzestrzeniania się jednorodzinnej zabudowy mieszkaniowej niezwiązanej z gospodarstwem rolnym.