Basen, siłownia, a może własny park z fontanną? Deweloperzy dwoją się i troją, by uatrakcyjnić swoje oferty sprzedaży mieszkań. A kupującym to się podoba. Przyjemnie jest po pracy popływać w basenie, który znajduje się dwa piętra niżej, albo pobiegać na bieżni w siłowni. Nikt się wówczas specjalnie nie zastanawia, że te przyjemności kosztują i wpływają na wysokość opłat z tytułu utrzymania nieruchomości. Nie ma przy tym znaczenia, czy się korzysta z basenu czy nie. Podobnie będzie w przypadku windy. Bez względu na to, czy mieszka się na parterze czy na ostatnim piętrze, płacić trzeba.
Jasno mówi o tym ustawa o własności lokali, która reguluje zasady funkcjonowania dużych wspólnot mieszkaniowych (w ich skład wchodzi minimum osiem lokali). Zgodnie z tymi przepisami właściciel ponosi wydatki związane z utrzymaniem jego lokalu oraz pokrywa koszty zarządu nieruchomością wspólną w formie bieżących opłat (art. 14 tej ustawy). Taki basen, siłownia czy winda są częścią nieruchomości wspólnej. Wszyscy właściciele lokali mają więc obowiązek składać się na ich utrzymanie. Protesty nic nie pomogą.
Wspomniana ustawa mówi też, że na wydatki związane z nieruchomością wspólną składają się również: remonty i bieżąca konserwacja‚ utrzymanie porządku i wywóz nieczystości‚ płace członków zarządu‚ ubezpieczenia‚ podatki i inne opłaty publicznoprawne‚ jeżeli nie pokrywają ich sami właściciele lokali. Zalicza się także opłaty za media‚ antenę zbiorczą i windę. Płaci się też na fundusz remontowy (jeśli wspólnota taki posiada).
Tego typu zaliczki płaci się przez cały rok kalendarzowy, a po jego zakończeniu każdy właściciel powinien otrzymać od zarządu pisemną informację, ile wpłacił na pokrycie kosztów utrzymania nieruchomości wspólnej (z wyszczególnieniem wydatków), a także czy wpłacone kwoty były wystarczające. W przypadku niedopłaty właściciel ma obowiązek dopłacić, a gdy jest nadwyżka, można ją odliczyć z wpłat przyszłych okresów lub zażądać zwrotu od zarządu wspólnoty.