Korzyść obopólna, bo zdegradowane – a często świetnie usytuowane – tereny stają się na powrót częścią tkanki miejskiej, a deweloperzy mogą zarobić dzięki modzie na lofty, czyli nietypowe mieszkania aranżowane w murach fabrycznych hal.
Trend został zapoczątkowany pół wieku temu w Nowym Jorku, gdzie do wnętrz po upadłych zakładach czy do opuszczonych magazynów wprowadzali się artyści, na własną rękę zajmując się remontem. Wielkie pod względem powierzchni i wysokości przestrzenie dawały duże możliwości aranżacji – między innymi budowę półpiętr i antresoli. To wszystko zwróciło uwagę deweloperów, którzy zwietrzyli biznes. Amerykańskie trendy podchwyciła Europa Zachodnia. Do Polski moda dotarła stosunkowo niedawno, mniej więcej przed dekadą. Po drodze było kilka potknięć, ale dzisiaj lofty to już nie ekstrawagancka nowinka, ale segment rynku. Oczywiście, jest to oferta skierowana przede wszystkim do klientów z grubszym portfelem, już nie do artystycznej bohemy.