– Działki moim klientom zabrano kilkadziesiąt lat temu, ale nigdy na nich deptaku nie wybudowano – mówi.
Dobry kierunek
Projekt przewiduje więc, że jeżeli od dnia, w którym decyzja wywłaszczenia stała się ostateczna, upłynęło 20 lat, nie wolno jej podważać, nawet gdy celu, pod jaki wywłaszczono grunt, nigdy nie zrealizowano albo wybudowano w tym miejscu kompletnie co innego. Dziś takiego ograniczenia w prawie nie ma. Art. 137 ustawy o gospodarce nieruchomościami mówi zaś jasno: jeżeli państwo lub gmina zabrały nieruchomość na określony cel publiczny, powinny zacząć go realizować w termie siedmiu lat od daty wywłaszczenia, a zakończyć w ciągu dziesięciu lat. Jeżeli nie będą trzymać się tych dat, uznaje się nieruchomość za zbędną na cel wywłaszczenia i wolno domagać się jej oddania.
– To dobra zmiana. 20 lat to wystarczająca ilość czasu na wystąpienie o zwrot nieruchomości. Nie można się przecież domagać zwrotu w nieskończoność. Pod warunkiem jednak, że wywłaszczony otrzymał adekwatne odszkodowanie za nieruchomość – mówi Rafał Dębowski.
Co ze starymi sprawami
Projekt przewiduje okres przejściowy. -Osoba, która chce ubiegać się o zwrot wywłaszczonej nieruchomości, musi złożyć wniosek w tej sprawie w ciągu sześciu miesięcy liczonych od dnia ogłoszenia noweli w Dzienniku Ustaw. Dzięki temu, w jej wypadku, nie będzie się brało pod uwagę przesłanki upływu 20 lat. Podobnie będzie ze sprawami rozpoczętymi, a nie zakończonymi ostateczną decyzją – mówi Małgorzata Świątczak, zastępca dyrektora Zespołu Prawa Cywilnego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. –Do nich nie będzie się stosowało nowych przepisów. - dodaje.
– To bardzo dobre rozwiązanie. Znacznie lepsze od proponowanych w projekcie ustawy reprywatyzacyjnej, w której umarza się postępowania w toku – mówi mec. Obrębski.
etap legislacyjny: uzgodnienia publiczne