Ich krytyka odbiła się w Niemczech szerokim echem i wywołała publiczną debatę. W styczniu tego roku profesor Dieter Koehler i ponad 100 innych ekspertów od chorób płuc opublikowali stanowisko w sprawie obowiązujących norm dla tlenku azotu. Wyrazili także wątpliwości w naukowe zbadanie tego problemu. Obecnie nie ma „żadnego naukowego uzasadnienia dla aktualnych limitów" – argumentowali specjaliści od chorób płuc, domagając się jednocześnie nowego oszacowania dotychczasowych prac badawczych.
Eksperci z Koehlerem na czele w swojej krytyce wyjaśniali m.in. że nałogowy palacz wypalając paczkę papierosów dziennie wdycha w ciągu kilku miesięcy taką samą ilość pyłów drobnych i tlenku azotu co niepalący 80-latek przez całe życie. To ryzyko wcale nie jest takie duże, w przeciwnym razie większość palących musiałaby po kilku miesiącach umrzeć – wnioskowali specjaliści. Swoją opinię odnieśli do obowiązujących w wielu niemieckich miastach zakazów dla diesli.
Jednak w ich obliczenia wkradły się błędy. Wynikały z nieodpowiedniego przeliczania i niewłaściwych pierwotnych wartości – donosił dziennik „taz".
Idąc śladem Koehlera, po poprawieniu błędów, palacz wdychałby dopiero po upływie 6-32 lat taką ilość dwutlenku azotu, jaką przez całe życia wdychał z powietrza niepalący 80-latek.
Już wcześniej inni eksperci podkreślali, że porównanie trwałego zanieczyszczenia, jakim jest brudne powietrze z krótkotrwałym wysokim narażeniem podczas palenia papierosów, jest niedopuszczalne.