Katastrofy nienaturalne

Nikogo nie dziwi to, że człowiek zmienia klimat naszej planety. Ale dzięki potężnym technologiom możemy zniszczyć znacznie więcej: wywołać trzęsienia ziemi, a nawet erupcje wulkanów.

Aktualizacja: 02.08.2008 02:13 Publikacja: 02.08.2008 01:28

Katastrofy nienaturalne

Foto: Rzeczpospolita

Na wyspie Jawa w Indonezji od ponad dwóch lat z dużej dziury w ziemi wydostaje się gęste, cuchnące błoto. Wypływając w tempie 100 tys. metrów sześciennych na dzień pokryło już powierzchnię 6,5 km kw., zmuszając do ucieczki 10 tys. ludzi. Błota nie zdołały powstrzymać wielkie betonowe kule wrzucane do otworu. Według najnowszych badań wulkan błotny Lusi jest obecnie o krok od zapadnięcia się na głębokość 140 metrów.

Miejscem ujścia błota nie przypadkiem jest odwiert wykonany przez firmę Lapindo Brantas wydobywającą gaz. W maju 2006 roku prace wiertnicze wywołały tam potężne tąpnięcie, podczas którego nastąpił wypływ gazu ziemnego.

Wielki wir błyskawicznie połknął jezioro. Woda przelała się do leżącej pod jego dnem kopalni

– W wyniku wstrząsu ciśnienie w szybie wzrosło powyżej poziomu krytycznego, co spowodowało wyciek cieczy z szybu na powierzchnię i naruszenie struktur pod ziemią – mówi prof. Richard Davies z Durham University w Wielkiej Brytanii.

Mimo jednoznacznej opinii naukowców na ten temat firma Lapindo Brantas utrzymuje, że wulkan powstał w wyniku oddalonego o 250 km silnego trzęsienia ziemi.

Jak się okazuje, nietrudno jest również wywołać trzęsienie ziemi. Intensywne odwierty w poszukiwaniu ropy naftowej pod dnem Morza Północnego doprowadziły do zwiększenia aktywności sejsmicznej w tym rejonie. W Polsce obszary, w których odnotowuje się częste wstrząsy, pokrywają się z rozmieszczeniem kopalń na Górnym i Dolnym Śląsku. Najwięcej, bo ok. 15 tys. sygnałów sejsmicznych rocznie rejestruje kopalnia miedzi Rudna w Polkowicach. W 1977 roku doszło tam do najsilniejszego tego typu wstrząsu w Polsce, o sile 4,6 st. w skali Richtera.

– W związku z dużą głębokością kopalni – ponad 1100 metrów, licząc od powierzchni – pojawiają się tam spore naprężenia, które rozładowują się w postaci wstrząsów – mówi dr Paweł Wiejacz z Instytutu Geofizyki PAN. Groźne pod względem sejsmicznym mogą być także tamy.

– Masy wody wywierają ogromny nacisk na grunt. Jeśli w ich zasięgu znajdzie się akurat jedno skrzydło uskoku tektonicznego, może to wywołać duże wstrząsy płytko pod powierzchnią – tłumaczy dr Wiejacz. – Co więcej, woda infiltruje uskoki i działa jak smar, zmniejszając tarcie. To może spowodować wstrząsy przy dość niskim poziomie naprężeń.

W Polsce nic takiego się do tej pory nie zdarzyło. Największa katastrofa tego typu miała miejsce w 1967 roku w rejonie tamy Koyna w Indiach. Po wypełnieniu się zbiornika nastąpiło trzęsienie ziemi o sile 7,5 st. w skali Richtera. Zginęło 200 osób, a tysiące zostało rannych. Od tamtej pory region ten stał się bardzo aktywny sejsmicznie.

W 1980 roku w stanie Luizjana w USA robotnicy firmy Texaco poszukujący ropy naftowej pod jeziorem Peigneur przypadkowo przewiercili się do kopalni soli znajdującej się bezpośrednio pod dnem. Efekt? Otwór o średnicy 35 cm spowodował pochłonięcie przez kopalnię wody ze zbiornika o powierzchni 26 km kw. Świadkowie naoczni mówili o wielkim wirze połykającym jezioro.

Kilka dni później w wyniku zapadnięcia się gruntu jezioro połączyło się kanałem Delcambre z Zatoką Meksykańską, w wyniku czego zbiornik wypełnił się słoną wodą.

Inny rodzaj powodzi spowodowali naukowcy eksperymentujący z wywoływaniem deszczu metodą „zasiewania chmur”. Używa się do tego celu jodku srebra albo suchego lodu (zestalonego dwutlenku węgla), które – rozpylone ponad chmurą – tworzą tzw. jądra zamarzania, co zapoczątkowuje powstawanie płatków śniegu i kropel deszczu. Za pomocą tej metody Chińczycy zamierzają trzymać w ryzach opady podczas najbliższej olimpiady.

Błąd w obliczeniach sprawił, że w 1972 roku jodek srebra został rozpylony w pobliżu formujących się właśnie chmur burzowych. W efekcie na wzgórza Black Hills w Dakocie Południowej w USA w ciągu sześciu godzin spadło ponad 35 cm deszczu – niemal tyle, ile przez cały rok. Rzeka Rapid Creek wystąpiła z brzegów, przełamała tamę Canyon Lake i zalała miasto Rapid City. Zginęło 200 osób.

Naukowcy próbowali też opanować sztukę wywoływania huraganów – szczęśliwie bez efektu.—na podst. „New Scientist”

wyślij e-mail do autorki

a.stanislawska@rp.pl

Na wyspie Jawa w Indonezji od ponad dwóch lat z dużej dziury w ziemi wydostaje się gęste, cuchnące błoto. Wypływając w tempie 100 tys. metrów sześciennych na dzień pokryło już powierzchnię 6,5 km kw., zmuszając do ucieczki 10 tys. ludzi. Błota nie zdołały powstrzymać wielkie betonowe kule wrzucane do otworu. Według najnowszych badań wulkan błotny Lusi jest obecnie o krok od zapadnięcia się na głębokość 140 metrów.

Pozostało 89% artykułu
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nauka
Przełomowe ustalenia badaczy. Odkryto życie w najbardziej „niegościnnym” miejscu na Ziemi