Złote inkrustacje z epoki brązu przemierzyły długą drogę z grobu antycznego wojownika do muzeum. Zajęło im to całe 200 lat, z czego przez niemal pół wieku pozostawały ukryte w szufladzie należącej do archeologa z Cardiff University w Walii.
Naukowcy uważają, że kunsztownie wykonane złote ozdoby powstały między 1900 a 1700 rokiem p.n.e. Wraz z innymi cennymi przedmiotami zostały wykopane z kurhanu Bush Barrow leżącego w kompleksie Stonehenge. Archeolodzy, którzy dokonali znaleziska, nie obchodzili się nim wystarczająco delikatnie. W rezultacie z rękojeści sztyletu pokrytej pierwotnie łuską tysięcy złotych, precyzyjnie rzeźbionych ćwieków odpadło wiele elementów. Dużo cennych przedmiotów zaginęło, inne powędrowały do Wiltshire Heritage Museum, które zgromadziło największą w Wielkiej Brytanii kolekcję pamiątek z epoki brązu, pochodzących ze Stonehenge i pobliskiego Avebury.
Część znajdujących się w muzeum ćwieków zostało wypożyczonych w latach 60. ubiegłego wieku archeologowi prof. Richardowi Atkinsowi z Cardiff University, znamienitemu badaczowi Stonehenge. Po nim pieczę nad cennym znaleziskiem przejął inny naukowiec, prof. John G. Evans. Ten zaś zamknął skarb w pudełku, podpisał "Bush Barrow" i schował w biurku.
Ozdoby ujrzały ponownie światło dzienne dopiero po śmierci profesora, w 2005 roku, kiedy to jego następca wydobył je z szuflady. Teraz złote ćwieki wreszcie trafiły tam, gdzie powinny były się od dawna znajdować: do Wiltshire Heritage Museum.
- Złote ozdoby są nadzwyczajnym dowodem kunsztu złotników z epoki brązu. Całkiem słusznie opisuje się je jako dzieło rąk bogów - zachwyca się David Dawson, dyrektor muzeum.