Do takiego wniosku doszli niemieccy naukowcy z Uniersytetu Gutenberga w Moguncji po zbadaniu DNA pobranego z 76 szkieletów - ofiar „czarnej śmierci", „morowego powietrza" „zarazy" czyli dżumy. Szkielety pochodzą ze wspólnych mogił w pięciu krajach: Anglii, Francji, Niemczech, Włoszech i Holandii.
Zadanie było trudne, ponieważ w odróżnieniu od trądu, którego ofiary są łatwe do zidentyfikowania długo po śmierci, na podstawie deformacji kości, dżuma zabija swoje ofiary bardzo szybko, w ciągu zaledwie kilku dni nie pozostawiając widocznych śladów na szkielecie.
Niekiedy, w sprzyjających warunkach, DNA z czynnikiem patogennym przez wiele lat zachowuje się w tkance zębowej i kostnej. Zespół kierowany przez dr Barbarę Bramanti z Instytutu Antropologii Uniwersytetu Gutenberga w Moguncji znalazł czynnik patogenny - „Yersina pestis" - właśnie w takim starym DNA w próbkach pobranych we Francji, Anglii i Holandii.
Natomiast w próbkach pobranych z mogił w Parmie we Włoszech i w Augsburgu w Niemczech nie było śladów tych bakterii. Dlatego w ich przypadku badacze posłużyli się tzw. metodą immunochromatografii (podobną do metody używanej przy testach ciążowych). W ten sposób wykryli ślady „Yersina pestis" także w tych próbkach.
- Rezultaty jakie uzyskaliśmy wskazują, że dżuma przemieszczała się po Europie co najmniej dwoma drogami. Okazało się, że bakterie wywołujące dżumę dzielą się na dwie odmiany, jedną nazwano „orientalis", drugą „medievalis". Różnią się one od bakterii wywołujących dżumę, istniejących obecnie w Afryce, Ameryce Południowej, na Bliskim Wschodzie i w Azji. „Medievalis" dziś już nie występuje, natomiast „orientalis" bardzo przypomina bakterie wyizolowane ostatnio w Azji - wyjaśnia dr Bramanti.