Na taką możliwość wskazują wyniki badań przeprowadzonych przez geofizyków francuskich z Institut des Sciences de la Terre.
Bardzo mocne trzęsienie ziemi o sile 9 stopni z 11 marca 2011 roku w regionie Tohoku, które spowodowało powstanie katastrofalnej fali tsunami i uszkodzenie elektrowni atomowej Fukushima, zdestabilizowało także wulkaniczną górę Fudżi usytuowaną w miejscu stykania się trzech płyt tektonicznych – eurazjatyckiej, filipińskiej i pacyficznej. Wzrosło ciśnienie w znajdującym się pod nią zbiorniku magmy.
Historia lubi się powtarzać
Wulkan wybuchł ostatni raz w 1707 roku, erupcja nastąpiła wówczas 49 dni po bardzo silnym wstrząsie w regionie Hoei. Według szacunków współczesnych wulkanologów Fudżi wyrzucił wtedy około miliarda metrów sześciennych popiołów.
Badacze zespołu dr. Florenta Brenguiera obawiają się, że taka sekwencja może się powtórzyć teraz. Ciśnienie w zbiorniku magmy pod wulkanem jest 16 razy wyższe niż 307 lat temu.
– Z naszych badań nie wynika, że nieuchronnie nastąpi erupcja, jednak wskazują one, że wulkan znajduje się w stanie krytycznym – wyjaśnia Florent Brenguier.