Jeśli na skutek globalnych zmian klimatycznych, między innymi stopnienia lodowców Grenlandii, poziom Oceanu Atlantyckiego wzrośnie o metr lub więcej, mapy połączonego z nim Morza Śródziemnego trzeba będzie narysować na nowo, bez Wenecji, Delty Nilu i Dunaju. Inżynier Ha-Phong Nguyen z Ecole Polytechnique Federale w Lozannie w Szwajcarii zaprojektował budowlę, która zapobiegnie takiemu scenariuszowi. Proponuje on zbudowanie tamy oddzielającej Ocean Atlantycki od Morza Śródziemnego, opartej o Europę i Afrykę.
Wąsko, ale głęboko
– Cieśnina Gibraltarska w najwęższym miejscu ma 14 km szerokości, ale jej głębokość sięga tam 800 m. Dlatego lepiej usytuować zaporę bliżej Tangeru, gdzie jest wprawdzie szerzej, 27 km, ale płycej, 400 m – wyjaśnia Ha-Phong Nguyen.
Jeśli jednak tama powstrzymująca wody Atlantyku ma być skuteczna, powinna powstać jeszcze jedna, przegradzająca Zatokę Adeńską, łączyłaby Jemen na Półwyspie Arabskim i Dżibuti na wschodzie Afryki. W ten sposób do Morza Czerwonego, które poprzez Kanał Sueski łączy się ze Śródziemnym, nie wlewałyby się wody Oceanu Indyjskiego.
Inżynier Ha-Phong Nguyen musiał wziąć pod uwagę, że Cieśniną Gibraltarską w ciągu doby przepływa około 300 statków handlowych, nie licząc okrętów wojennych, w tym podwodnych – ruch ten regulowany jest międzynarodowymi traktatami.
Projektant uwzględnił także „interesy" morskiej fauny, morskich migrujących zwierząt. Dlatego w zaporze – jeśli powstanie – będzie pozostawiona przerwa szerokości 1 km. Umożliwi ona stały dopływ do akwenu śródziemnomorskiego, na tyle duży, aby uzupełnić parowanie, jednocześnie na tyle mały, aby zapobiec zalaniu wielkich połaci wybrzeży.