Obecnie serca pobiera się od dawców ze stwierdzoną śmiercią pnia mózgu. Ich serca ciągle biją, jednak funkcje mózgu trwale i nieodwracalnie ustały. Technika wykorzystana przez Brytyjczyków jest inna — organ pobrano od dawcy, u którego nie tylko stwierdzono śmierć mózgu, ale również ustały funkcje płuc i serca. Organ do przeszczepu umieszczono w specjalnym urządzeniu, które utrzymywało je w stanie pozwalającym na podjęcie później normalnej pracy.

Serce otrzymał 60-letni Huysein Ulucan w Londynu, który od czasu zawału w 2008 roku zmagał się z poważną niewydolnością serca. — Przed tą operacją ledwo mogłem chodzić i szybko wpadałem w zadyszkę. Naprawdę, moje życie wyglądało mizernie — mówił pacjent sieci BBC. — A teraz czuję się silniejszy z każdym dniem. Dziś rano chodziłem sam po szpitalu nie miałem żadnych problemów.

Pierwszy przeszczep serca tego typu wykonali w ubiegłym roku kardiochirurdzy w Australii. Specjaliści ze szpitala St. Vincent w Sydney wszczepili „nieżyjący" organ 57-letniej Michelle Gribilas. Po niej wykonali podobne zabiegi jeszcze u dwóch kolejnych pacjentów.

Utrzymanie przy życiu serca wymaga jednak zastosowania specjalnej maszyny — stąd potoczna nazwa zabiegu „serce z pudełka". Urządzenie ogrzewa i odżywia tkanki przez kilka godzin, pozwalając na bezpieczny transport. „Pudełko" produkuje amerykańska firma TransMedics, kosztuje ono ponad 200 tys. dolarów. Jednorazowe wykorzystanie to kwota rzędu 30-40 tys. dolarów.

W podobny sposób przeszczepia się już płuca, wątroby i nerki. Jednak w przypadku serca to ciągle nowość. Zdaniem ekspertów z Wielkiej Brytanii, technika ta pozwoli zwiększyć dostępność organów do przeszczepów o 25 proc.