Nazwisko laureata tej prestiżowej nagrody poznamy już w piątek o godzinie 11. Komitet Noblowski wybierze spośród 181 zgłoszonych kandydatów, w tym 46 organizacji.
Zgodnie ze swoim statutem Komitet nie ujawnia nazwisk nominowanych, ale zazwyczaj czynią to ci, którzy zgłosili kandydatury. Irena Sendlerowa znalazła się na liście nominowanych z inspiracji polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz izraelskich władz, a także przy pomocy organizacji Dzieci Holokaustu i amerykańskiego historyka Norma Conrada. To Conrad, autor sztuki teatralnej o Sendlerowej „Life in a Jar” („Życie w słoiku”), pod koniec ubiegłego roku zgłosił jej kandydaturę do Komitetu Noblowskiego. Nazwisko 97-letniej Polki nie pojawia się jednak na giełdzie potencjalnych laureatów Pokojowej Nagrody Nobla.
Według prasowych spekulacji największe szanse na wyróżnienie mają nominowani za walkę z globalnym ociepleniem. Listę otwiera były wiceprezydent USA Al Gore, który przez minione lata wygłaszał na całym świecie odczyty na temat zgubnych skutków zmian klimatycznych, napisał o tym książkę i zrealizował nagrodzony Oscarem film „Niewygodna prawda”. Jego kandydaturę zgłosiło dwoje norweskich parlamentarzystów. Według posłanki Heidi Sörensen z Socjalistycznej Partii Lewicy walka z globalnym ociepleniem to część działalności pokojowej i zapobiegania konfliktom.
Wraz z Gore’em szanse na nagrodę ma – również zgłoszona przez parę norweskich posłów – Eskimoska (Inuitka) Sheila Watt-Cloutier z Kanady, która próbuje uświadomić światu skutki efektu cieplarnianego dla swojej ojczystej Arktyki. – Myślę, że ta dwójka to tegoroczni zwycięzcy – ocenił dyrektor Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem w Oslo Stein Toennesson.
Wśród faworytów jest założony przez Organizację Narodów Zjednoczonych Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu (IPCC) i jego szef Rajendra Pachauri.