Artykuł pochodzi z archiwum "Rzeczpospolitej"
Naukowcy z Dundee University w Szkocji twierdzą, że są to pierwsze badania analizujące wpływ wózka na samopoczucie dziecka. Wynika z nich, że maluchy w wieku od roku do dwóch lat zdecydowanie wolą zachowywać kontakt wzrokowy z osobą pchającą wehikuł, aniżeli siedzieć z twarzą zwróconą w kierunku jazdy. Badania prowadzone były w grupie niemal trzech tysięcy par rodzic – dziecko.
– Zebrane przez nas dane sugerują, że dla wielu dzieci czas spędzony w wózku jest zubożający mentalnie i prawdopodobnie stresujący. A zestresowane dzieci wyrastają na niespokojnych dorosłych – wyjaśnia kierująca badaniami dr Suzanne Zeedyk z uniwersyteckiej Szkoły Psychologii. – Neurobiologia udowodniła, jak ważna jest społeczna interakcja w najwcześniejszych latach rozwoju dziecięcego mózgu. Uczona sugeruje, że podróżowanie w wózku twarzą w twarz z opiekunem daje maluchom wsparcie ze strony dorosłego i zmniejsza u nich stres, o czym świadczy mniejsza częstość skurczów serca niż u dzieci zwróconych w przeciwną stronę. Te ostatnie są mniej skłonne do śmiechu czy interakcji niż ich rówieśnicy korzystający z prosocjalnego typu wózka.
Rodzice również częściej rozmawiają z patrzącymi na nich pociechami – z badań wynika, że robi tak 25 proc. opiekunów, a więc dwa razy więcej niż wśród osób niemających kontaktu wzrokowego z dzieckiem.
– Producenci wózków powinni przyjrzeć się uważnie tym badaniom, które sugerują, że model pozwalający na podróżowanie twarzą w twarz poprawia komunikację między rodzicem i dzieckiem na wczesnym etapie życia – uważa Laura Barbour z fundacji Sutton Trust, która sfinansowała badania.