Tę teorię wysnuł kardiolog dr John Sotos, który w dodatku uważa, że Abraham Lincoln cierpiał na wywołującą nowotwór bardzo rzadką chorobę genetyczną o nazwie MEN2B.
Jej objawów lekarz dopatrzył się na portretach polityka, który był niezwykle wysoki, miał stosunkowo małą głowę i charakterystyczne guzki na wargach. Wiadomo też, że prezydent cierpiał na dolegliwości gastryczne.
Wszystkie te objawy pasują do opisu choroby, której pełna nazwa to mnoga gruczolakowatość wewnątrzwydzielnicza (ang. multiple endocrine neoplasia – MEN). Drugi typ tego schorzenia (2B) dotyka jedną na 600 tys. osób. Aby dowieść tego, że Lincoln był jedną z nich, dr Sotos zamierza przeprowadzić badania DNA. Chce je uzyskać z zakrwawionej poduszki, na której prezydent leżał po postrzale. Naukowiec stara się o zgodę na wypożyczenie tej pamiątki z Muzeum Wojny Secesyjnej.