Katastrofy nie da się uniknąć

Próba zatamowania wycieku ropy zakończyła się fiaskiem. Plan B wprawdzie jest, ale ryzykowny

Publikacja: 11.05.2010 01:06

Ptak oblepiony ropą

Ptak oblepiony ropą

Foto: AP

Wielka operacja opuszczenia na dno Zatoki Meksykańskiej 100-tonowej kopuły, która miała zablokować ropę, nic nie dała. Wewnątrz wytworzyły się kryształki podobnego do lodu wodzianu metanu i zatkały zaprojektowany przez inżynierów firmy BP odpływ. Wykonaną z cementu i stali kopułę trzeba było przesunąć na bok. Do oceanu nadal trafia blisko 800 tys. litrów ropy naftowej dziennie.

Od chwili zatonięcia platformy Deepwater Horizon 22 kwietnia (dwa dni wcześniej doszło na niej do eksplozji i pożaru, w którym zginęło 11 osób) do wód oceanu trafiło ponad 13 mln litrów ropy. Plama ma ok. 5 tys. km kw. Pytanie brzmi nie czy, ale kiedy ropa dotrze do wybrzeży Luizjany, Missisipi, Alabamy, a nawet Florydy – ostrzegają ekolodzy.

Skażenie już uniemożliwiło połowy w tym regionie. Toksyczna plama zagraża też życiu tysięcy zwierząt i roślin. Koszty walki z ekologiczną katastrofą szacowane są na ok. 10 mln dolarów dziennie.

[srodtytul]Opcje[/srodtytul]

Najgorsze jest to, że po klęsce planu z kopułą przykrywającą wyciek inżynierowie nie mają zbyt wielu konkurencyjnych pomysłów.

– Na razie okazało się, że to, czego próbowaliśmy, nie dało rezultatu – mówi Doug Suttles z firmy BP, która użytkowała platformę i wzięła odpowiedzialność za opanowanie katastrofy. – Pracujemy nad dwiema rzeczami. Jedna to opanowanie wycieku, a druga – całkowite zatrzymanie wypływu ropy. Jednym z pomysłów jest mniejsza kopuła, nazywamy ją cylindrem. Drugą opcją jest podłączenie się do pionowej rury, z której wypływa ropa, i przepompowanie jej na statek – tłumaczy Suttles.

Cylinder byłby mniej narażony na zatkanie kryształami wodzianu metanu. Będzie gotowy do opuszczenia dziś lub jutro. Podłączenie się do rury jest zaś w obecnej sytuacji znacznie trudniejsze. Inżynierowie mogą też próbować unieść pierwszą kopułę (spoczywającą na głębokości 1,5 km) wyżej, aby cieplejsza woda pod mniejszym ciśnieniem rozpuściła kryształy.

Jest jeszcze jeden plan – zatkanie zaworu bezpieczeństwa na dnie. 450-tonowe urządzenie zabezpieczające jest niestety uszkodzone, a powinno w razie awarii automatycznie odciąć przepływ surowca. – Oni chcą wziąć jakieś śmieci – stare opony, piłeczki golfowe i tego typu rzeczy – i wcisnąć je pod ciśnieniem do tego urządzenia żeby sprawdzić, czy uda się zatrzymać wyciek – mówi admirał Thad Allen z US Coast Guard.

To ryzykowna operacja. Jeżeli coś pójdzie źle, wyciek ropy jeszcze przyspieszy i do oceanu wylewać się będzie nawet 12 razy szybciej niż obecnie.

[srodtytul]Brudna zatoka[/srodtytul]

Jednocześnie BP wierci w jeszcze jednym miejscu, aby w kontrolowany sposób zmniejszyć ciśnienie ropy. To najlepsze rozwiązanie, ale zajmie około trzech miesięcy. Jeżeli wcześniej nie uda się zatamować wypływu, do wody może trafić od 60 tys. do nawet 300 tys. ton ropy. Będzie to największa katastrofa ekologiczna tego rodzaju w USA. Większa niż wyciek z tankowca „Exxon Valdez” w 1989 roku.

– Jeżeli to będzie trwać kilka miesięcy, ropa pokryje wybrzeże całej zatoki – mówił w CNN senator z Florydy Bill Nelson. – Prąd oceaniczny zaniesie plamę na wyspy Florida Keys, a nawet na wschodnie wybrzeże Florydy. Mówimy o ogromnych stratach ekonomicznych, stratach dla turystyki, naszych plażach, połowach ryb, a nawet przerwaniu testów wojskowych w bazach nad Zatoką Meksykańską.

Już pojawiają się obawy, że ropa wyciekająca ok. 80 km od wybrzeża zagrozi zdrowiu ludzi. Przede wszystkim chodzi o podrażnienia oczu i układu oddechowego – tłumaczy Alan Levine z Wydziału Zdrowia i Szpitali Stanu Luizjana. Niebezpieczne może być również picie skażonej wody oraz zjedzenie ryb i owoców morza pochodzących z zatrutych łowisk.

[srodtytul]Czarnobyla nie będzie[/srodtytul]

Na razie cierpi głównie przyroda. Zagrożonych jest 2 tys. km kwadratowych mangrowców w Luizjanie, Teksasie i na Florydzie. – Ropa po prostu zabije te drzewa – uważa biolog morski Jerry Lorenz. – Łowiska opustoszeją. Ptaki nie będą mogły znaleźć pożywienia, zostaną oblepione ropą, nie polecą.

Oczyszczenie takiego obszaru z ropy będzie zadaniem niewykonalnym. – Te lasy są tak gęste, tuż nad powierzchnią wody, że po prostu ludzie nie dadzą rady ich przemyć. Oprócz tego tam są miliony drzew – tłumaczy ekotoksykolog Gilles Bocquene z francuskiego Instytutu Badań Morza.

– Czarnobyla w delcie Missisipi nie będzie – uspokaja Joe Griffitt, biolog morski z Gulf Coast Research Laboratory. – Obawiam się natomiast wpływu ropy, która jest substancją toksyczną, na życie – ryby, krewetki, ostrygi i kraby. Tak czy inaczej, będziemy mieli tego poważne konsekwencje.

Z zagrożonego ropą regionu pochodzi aż 40 proc. owoców morza produkowanych w USA. Eksperci obawiają się też substancji używanej do usuwania plam ropy z powierzchni. Corexit umożliwia oszczędzenie życia ptaków i ryb.

– Te środki nie sprawiają, że ropa znika, tylko opada na dno – mówi Griffitt agencji AFP. – A tam też jest życie, więc toksyczny efekt jest podwójny.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: [mail=p.koscielniak@rp.pl]p.koscielniak@rp.pl[/mail]

Nauka
Pełnia Księżyca w grudniu. Zimny Księżyc będzie wyjątkowy, bo trwa wielkie przesilenie księżycowe
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań