Im chory jest zdrowszy tym bardziej intensywnie zajmować nim się powinni diabetolodzy. To zdanie wygłoszone przez Prezesa Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego Profesora Leszka Czupryniaka tylko z pozoru jest nieracjonalne. Dzisiejsza diabetologia stawia bowiem przed sobą dwa zasadnicze cele: wczesne rozpoznanie osób z wysokim ryzykiem i następnie podjęcie intensywnego leczenia, aby w kolejnych latach nie pojawiły się powikłania z którymi później walczą inni specjaliści raczej niż diabetolodzy. O tym — między innymi — debatowali dzisiaj na spotkaniu „ Cukrzyca w codziennej praktyce" najwybitniejsi specjaliści diabetolodzy z całego kraju.
W Polsce na cukrzycę choruje 3 miliony osób, 1 milion to osoby niezdiagnozowane. Cukrzyca kosztuje nas ponad 7 miliardów złotych, połowa tych kosztów to leczenie powikłań cukrzycy, które rozwijają się często przez wiele lat.
Czego brakuje dzisiaj polskim diabetologom? Przede wszystkim skutecznie działającego systemu, nakładów na edukację pacjentów i nowoczesnych leków. Holandia która przygotowała armię pielęgniarek edukacyjnych, które odwiedzają pacjentów także w domach — jako jedyny kraj na świecie odnotowała lekki spadek zachorowań na cukrzycę zamiast wzrostu.
Tymczasem Narodowy Fundusz Zdrowia nie przewidział takiego świadczenia jak porada edukacyjna w cukrzycy. Jakby tego było mało w Polsce funkcjonują tylko 4 pełnoprofilowe ośrodki leczenia stopy cukrzycowej a powinno być ich co najmniej 17. Lekarzom często bardziej „opłaca" się amputować stopę niż ją leczyć.
Od kilku lat diabetolodzy dopominają się także o refundację nowoczesnych leków inkretynowych takich jak np. gliptyna, które działają tylko wtedy kiedy cukier się podnosi, nie powodując incydentów hipoglokemii, która odpowiada za 10 proc. zgonów z powodu cukrzycy.