Nie tak fizycy wyobrażali sobie ponowny rozruch urządzenia po dwóch latach przerwy. Ten czas poświęcono na modyfikacje Wielkiego Zderzacza Hadronów - teraz ma pozwolić na zderzenia cząstek z jeszcze większą energią. Wcześniej maszyna ta umożliwiła potwierdzenie istnienia cząstki przewidywanej tylko teoretycznie - tzw. bozonu Higgsa. Wyższa energia zderzeń w LHC ma przynieść dowody istnienia kolejnych, nieznanych dotąd, elementów składających się na otaczający nas świat.

Próbny rozruch po przerwie planowano na ten tydzień. Pierwsze wiązki cząstek miały pędzić 27-kilometrowym tunelem „najwcześniej w środę" - zapowiedzieli naukowcy CERN. Ale inżynierowie poinformowali właśnie, że uruchomienie maszyny opóźni się o co najmniej kilka dni, jeśli nie tygodni. Przyczyną jest zwarcie w instalacji i awaria jednego z potężnych magnesów przyspieszających cząstki.

Z oficjalnego komunikatu CERN wynika, że choć problem jest znany inżynierom, sama naprawa może trochę potrwać. Instalacja jest bowiem chłodzona do okolic zera absolutnego (ok. -273 st. C).

- Maszyna kriogeniczna to taki wzmacniacz czasu. To, co w normalnej temperaturze zajęłoby kilka godzin, tu może zająć kilka tygodni - przyznał Frederick Brody z CERN.

Awaria i opóźnienie sprawią, że prawdopodobnie LHC nie rozpocznie normalnej pracy badawczej w maju - jak zakładały plany.