„Rzeczpospolita" informowała 5 maja, że rosyjska armia buszuje po Bałtyku, polscy żołnierze uczestniczą w ćwiczeniach natowskich, a rząd poskąpił na mleko. Te niewesołe wiadomości nadeszły w przypadającym akurat 5 maja Światowym Dniu Śmiechu. Jednak nie służy on do tego, aby śmiać się z zagrożeń. Idea tego dnia, którego obchody rozciągane są w praktyce na cały maj, jest inna, oczywiście głębsza.

Pomysłodawcą tego dnia jest indyjski lekarz Madan Kataria, który zapoczątkował globalny ruch jogi śmiechu w 1995 r. w Bombaju. W swoim manifeście napisał: „Jesteśmy otoczeni morzem przemocy, klęsk żywiołowych, kryzysów gospodarczych i innych stresujących zjawisk. W tej sytuacji trzeba dążyć do utrzymania pozytywnego stanu umysłu. Wspólny śmiech w tym dniu i podnoszone ramiona wyślą pozytywne wibracje miłości i pokoju, aby cały świat poczuł się jedną rodziną".

W ten sposób Madan Kataria rozciągnął powszechne przekonanie o prozdrowotnym wpływie śmiechu – wspomaga on nie tylko ciało, ale i ducha. Jeżeli w tym samym stopniu, to warto uśmiechać się od ucha do ucha. Dietetycy obliczyli, że podczas kwadransa intensywnego śmiechu człowiek spala 40 kalorii, śmiejąc się, nabiera trzy razy więcej powietrza niż normalnie. Pogłębiony wdech, dłuższy, i gwałtowne skurcze mięśni przepony oczyszczają płuca. Pobudzony do pracy układ krążenia sprawniej roznosi tlen we krwi do wszystkich tkanek.

Ale – uwaga! – ze śmiechu można też umrzeć. Greckiego filozofa Chryzypa tak bardzo rozśmieszył osioł częstujący się z misy figami, że rycząc ze śmiechu kazał mu dać wina, aby posiłek był kompletny, po czym dostał ataku serca i skonał. Podobnych przypadków historia medycyny zna wiele. Angielscy badacze Robin Ferner i Jeffrey Aronson przeanalizowali 785 artykułów o fizjologicznym mechanizmie śmiechu i stwierdzili, że ponad 100 artykułów wspomina o negatywnych skutkach chichotu czy rechotu (poinformowali o tym na łamach „British Medical Journal"), bywa on groźny dla cierpiących na arytmię serca, astmę, katapleksję, tj. nagłą utratę napięcia mięśniowego.

Niemniej warto się śmiać, co więcej warto obserwować śmiech innych, aby dużo dowiedzieć o bliźnich. Andrzej Glaber z Kobylina w „Gadkach o składności członków człowieczych" (XVI wiek) zauważa: „Człowiek, który się barzo richło śmieie a leda czemu, bywa taki grubego rozumu y też pokarmu, prosty, prożny, a nie stateczny, richło wierny, nie taiemny, ale na posługę powolny. Który się rzadko śmieie a niedługo, bywa taki dobrego rozumu, baczny, stateczny, taiemny, wierny, praczowity, ale pospolicie skąpy...".