Choć woda w rzekach opada, to problemy właścicieli zalanych posesji się nie kończą. Wielu z nich nie ma bowiem do czego wracać i nie chodzi tu tylko o przykryty popowodziowym szlamem dobytek, ale także miejsce pracy. Ich pracodawcy stanęli przed decyzją: remontować czy zamknąć działalność. Co w takiej sytuacji z pracownikami? Kto, ile i czy w ogóle wypłaci im pensji?
[srodtytul]Przestój albo…[/srodtytul]
Pracownikom, którzy nie wykonywali pracy ani w czasie powodzi, ani teraz, gdy z powodu zalania jest remontowana ich firma, przysługuje wynagrodzenie jak za przestój. Jest to pensja wynikająca z osobistego zaszeregowania, określonego stawką godzinową lub miesięczną albo 60 proc. wynagrodzenia, gdy taki składnik nie został określony.
Z tego wynika, że czas powodzi i sprzątania po niej odczują wynagradzani składnikami zmiennymi (pracujący na akord czy mający prowizje). Wyobraźmy sobie, że ofiara powodzi zarobiła w ostatnich trzech miesiącach poprzedzających przestój (luty, marzec, kwiecień) 9000 zł.
Łączny wymiar czasu pracy w tym okresie to 512 godzin. Zakładając, że przestój obejmie cały maj, to wynagrodzenie przestojowe wyniesie 1603,60 zł.