Tą płytą jest oczywiście album Cheek to Cheek” nagrany wspólnie z Lady Gagą, który rozszedł się w ponad milionowym nakładzie
American songbook i Lady Gaga
W pierwszych wspomnieniach, jakie ukazały się po śmierci Tony’ego Bennetta, o tej płycie mówi się najczęściej, co oczywiście zrozumiałe. Było to elektryzujące spotkanie: dystyngowany Tony Bennett – żywa legenda piosenki, którego interpretacje standardów z klasycznego amerykańskiego śpiewnika, stały się wzorcem metra, zaśpiewał z Lady Gagą, artystką żywiołową, uwielbiającą ekstrawagancję. Ona przejęła jednak od niego jazzujący feeling, a a on dzięki niej odkrył w sobie pokłady młodzieńczego wręcz wigoru. American songbook na czele z Cheek to Cheek” – słynnym przebojem Irvinga Berlina z 1936 – zyskał w ten sposób nowe życie. Nic więc dziwnego, że ta współpraca zaowocowała nie tylko albumem, ale i licznymi koncertami.
Postrzeganie artystycznej pozycji Tony’ego Bennetta wyłącznie przez pryzmat duetów z Lady Gagą jest jednak krzywdzące dla tego artysty. Odszedł ostatni z wielkich wokalistów, którzy tworzyli historię amerykańskiej muzyki w XX wieku. Nazwisko Tony’ego Bennetta należy umościć w jej dziejach obok Binga Crosby’ego, Freda Astaire’a, Deana Martina i oczywiście Franka Sinatry, który zresztą powiedział kiedyś o Tonym Bennetcie, że to największy piosenkarz świata. Był najmłodszy z nich i najdłużej aktywny, więc wiele swoich programów koncertowych im poświęcał.
W życiorysie Tony’ego Bennetta odbijają się dzieje nie tylko muzyki w XX wieku, ale i całej Ameryki. Urodził się w 1926 roku w rodzinie włoskich emigrantów, którzy licznie przybyli w początkach poprzedniego stulecia do Queensu w Nowym Jorku. Naprawdę nazywał się Anthony Dominick Benedetto. Jako młody chłopak walczył podczas II wojny światowej w oddziałach piechoty wyzwalającej Europę. Potem został członkiem big bandu armii Amerykańskiej, by pod koniec lat 40., gdy zdobył nagrodę w jednym a amerykańskich talent show, rozpocząć solową karierę.