Reklama

Muzyka Grażyny Bacewicz nie ma płci

Koreanka Bomsori Kim i Janusz Wawrowski to kolejni artyści, którzy promują Grażynę Bacewicz. Długo trwało, nim znalazła się w gronie najbardziej znanych w świecie polskich kompozytorów. I nie jest to efekt starań o parytet kobiet w sztuce.

Publikacja: 27.02.2025 04:58

Koreańska skrzypaczka Bomsori KIm

Koreańska skrzypaczka Bomsori KIm

Foto: Bartek Barczyk

Jest w odkrywaniu przez świat jej muzyki paradoks historii. Kiedy prawie 100 lat temu Grażyna Bacewicz zaczynała studia kompozytorskie w warszawskim konserwatorium, koledzy z uśmiechem mówili do niej, że pomyliła drzwi, bo weszła na zajęcia dla mężczyzn. W XXI wieku zainteresowanie jej twórczością za granicą nie wpisuje się w nurt odrabiania błędów przeszłości wynikających z niedoceniania twórczego potencjału kobiet. O jej muzyce należy powiedzieć wprost, że nie ma płci.

W Polsce zawsze była postacią niezwykle wyrazistą i dostrzeganą. Przed II wojną światową zaczęła robić karierę jako świetna skrzypaczka, po II wojnie światowej włączyła się niesłychanie aktywnie w organizację życia muzycznego w kraju. Przez wszystkie lata komponowała, była grywana i doceniana.

W latach 60. wybuch nowej awangardy muzycznej zepchnął jej muzykę na drugi plan.  A ona nie zdążyła na nowe prądy twórczo zareagować. Zmarła nagle w 1969 roku w wieku 60 lat, przyczyną śmierci był zawał.

Czytaj więcej

Grażyna Bacewicz. Zadziwiająco przepiękny człowiek

Janusz Wawrowski zafascynował się Grażyną Bacewicz w pandemii

– W Polsce każdy muzyk, a zwłaszcza skrzypek, wie, kim była Grażyna Bacewicz, ale nie znaczy, że zna dobrze jej twórczość – uważa Janusz Wawrowski. – Ja sam jej muzyką zafascynowałem się dopiero w pandemii, kiedy unieruchomiony w domu zacząłem słuchać nagrań, studiować partytury, bo jako dziecko na jakimś konkursie dostałem nuty wszystkich jej koncertów. Bacewicz mnie zafrapowała, bo to bardzo ciekawa postać, a jej twórczość skrzypcowa jest niesłychanie bogata.

Reklama
Reklama
Janusz Wawrowski

Janusz Wawrowski

Foto: Waldemar Dowejko

Fascynacja przemieniła się w zamierzony na lata pomysł nagrania wszystkich utworów skrzypcowych Grażyny Bacewicz. I oto jest już album zatytułowany „Violin Odyssey. Bacewicz vol. 1” wydany przez Warnera, z którym to koncernem Janusz Wawrowski ma od dawna podpisany kontrakt.

Kaprysy Nicolo Paganiniego i Grażyny Bacewicz

Nie mogło zabraknąć na tej płycie skrzypcowych kaprysów Bacewicz, bowiem swoją przygodę z fonografią Janusz Wawrowski zaczął w 2007 roku od płyty z kompletem słynnych 24 kaprysów Paganiniego. Na „Violin Odyssey” powrotem do nich jest transkrypcja najbardziej chyba znanego kaprysu nr 24 dokonana w latach 40. przez Grażynę Bacewicz.

Janusz wawrowski, Violin Odyssey Bacewicz 2025, Warner 2025

Janusz Wawrowski Violin Odyssey

Janusz wawrowski, Violin Odyssey Bacewicz 2025, Warner 2025

Foto: mat. pras.

Zupełnie innym utworem jest pochodzący z 1965 roku ostatni, oznaczony numerem siódmym, koncert skrzypcowy. Janusz Wawrowski nagrał go z Narodową Litewską Orkiestrą Symfoniczną pod batutą Modestasa Pitrėnasa i nie jest to wybór przypadkowy. Ojciec Grażyny Bacewicz był Litwinem, po I wojnie wyjechał z synem do niepodległej Litwy, ona została z matką i rodzeństwem w Polsce.

– Wykonywałem VII koncert kilkakrotnie, także za granicą. Zawsze bardzo się podoba. Grażyna Bacewicz jest ciekawszą, nowocześniejszą alternatywą dla dawniejszych kompozytorów wirtuozów, dlatego interesują się nią, których niezbyt już fascynuje muzyka romantyczna – mówi Janusz Wawrowski, który niebawem zagra VII koncert we Francji z polską dyrygentką Martą Gardolińską.

Reklama
Reklama

Bomsori Kim szukała utworu na bis

Zagraniczni artyści bywają jeszcze bardziej zaskoczeni, gdy odkrywają obcą im Grażynę Bacewicz. Tak było i w przypadku koreańskiej skrzypaczki Bomsori Kim, od 2021 roku związanej kontraktem z Deutsche Grammophon:

Czytaj więcej

Późna kariera Grażyny Bacewicz

– Była dla mnie kompozytorką kompletnie nieznaną. Rozglądałam się za ciekawymi bisami, bo publiczność zawsze się nimi ekscytuje, a ja chciałam zaproponować coś nowego – mówiła niedawno w wywiadzie dla „Ruchu Muzycznego”. – Tak trafiłam na nagranie „Oberka”. Fantastyczny utwór – krótki, odświeżający. Niełatwy zarówno dla skrzypka, jak i dla pianisty. Kiedy wybieram go na bis, publiczność szaleje. Myślę, że to dlatego, że Bacewicz doskonale wiedziała, co się sprawdza w sytuacji koncertowej – sama była skrzypaczką. Repertuar solowy mamy ograniczony, gramy sonaty Bacha, kaprysy Paganiniego, trochę kaprysów Wieniawskiego, ale alternatyw nie ma zbyt wiele. Bacewicz okazuje się idealna jako dopełnienie różnych programów.

Dziś gra nie tylko „Oberka”, ale także solowy „Kaprys polski”, a kilkanaście dni temu z orkiestrą Narodowego Forum Muzyki i angielskim dyrygentem Duncanem Wardem wykonała we Wrocławiu „Rapsodię na skrzypce i orkiestrę” skomponowaną przez Grażynę Bacewicz w 1950 roku. Nigdy nie została ona wydana, to pierwszy jej utwór spoczywający przez lata w rękopisach, których edycję w nowym opracowaniu rozpoczęło Polskie Wydawnictwo Muzyczne.

– O indywidualizm języka muzycznego walczyła samodzielnie, dlatego jest on tak autentyczny i rozpoznawalny. Muzykę Bacewicz można zidentyfikować, nawet gdy

nie zna się utworu – uważa Bomsori Kim, która została ambasadorką twórczości Grażyny Bacewicz. Zagrała główną rolę w filmie dokumentalnym o kompozytorce, który już ukończył Jakub Piątek, twórca wielokrotnie nagradzanego za granicą dokumentu „Pianoforte”.

Muzyka klasyczna
Piotr Beczała lepszy niż Luciano Pavarotti
Muzyka klasyczna
Zofia Zembrzuska: Nie bójmy się Filharmonii
Muzyka klasyczna
Muzyczny tygiel Europy
Muzyka klasyczna
Światowa premiera płyty zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego
Muzyka klasyczna
Tomasz Konieczny w nowej roli w Nowym Jorku
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama