Festiwal Chopin i jego Europa. Chopin, salon, blues i fabryka

Najważniejszą cechą Festiwalu Chopin i jego Europa jest to, że choć czasami bywa zaskakujący, to nie ma na nim zdarzeń przypadkowych. A nie jest to częste na innych imprezach muzycznych.

Publikacja: 10.09.2024 04:30

Christoph i Julian Prégardienowie – bohaterowie najlepszego koncertu na Festiwalu Chopin i jego Euro

Christoph i Julian Prégardienowie – bohaterowie najlepszego koncertu na Festiwalu Chopin i jego Europa

Foto: Wojciech Grzędziński

Festiwali jest coraz więcej, rozmnażają się nie tylko w Polsce, a wiele z nich powstaje bez zbytniego wysiłku w programową koncepcję. Czasem artysta ma akurat wolne terminy i może przyjechać, czasem zagraniczny zespół jest w trasie, do której doda jeszcze Polskę. Bywa i tak, że dyrektor festiwalu (sam również będący artystą) wystąpił na innej imprezie i teraz chce zrewanżować się zaproszeniem jej dyrektorowi (również artyście).

Co łączy Chopina z Jeanem Sibeliusem i Antonem Brucknerem

Na Chopinie i jego Europie takie rzeczy się nie zdarzają. No, może prawie. W tym roku dwa wieczory wypełniła muzyką koreańska KBS Symphony Orchestr, gość dostępny w sierpniowym terminie. Przywiózł jednak m.in. II symfonię Fina Jeana Sibeliusa (szef Koreańczyków Petari Inkinem jest Finem), kompozytora ważnego w muzyce przełomu XIX i XX wieku, a u nas rzadko grywanego, bo mogą się z nim zmierzyć tylko dobre orkiestry i tacyż dyrygenci.

Czytaj więcej

„Chopin i jego Europa”. Festiwal jeszcze ciekawszy niż zwykle

Muzyki Sibeliusa było więcej na festiwalu, przede wszystkim precyzyjna i przykuwająca I symfonia w interpretacji Antonia Pappano i London Symphony Orchestra, ale ten zespół to w końcu czołówka światowa. W V symfonii zaskoczyła energią i blaskiem Sinfonia Varsovia pod wodzą niezmiennie pełnego energii nestora Jerzego Maksymiuka.

Sibelius i Bruckner pasują do tego festiwalu, bo to twórcy późnego romantyzmu zapętlonego w nieustannych przetworzeniach motywów

Można oczywiście zapytać, co łączy muzykę fortepianową Chopina z rozbudowaną ponad miarę symfoniką Sibeliusa czy z jeszcze bardziej monumentalną twórczością Antona Brucknera? Świat czci go w tym roku, bo przypada 200. rocznica urodzin Brucknera, polskie zespoły go unikają, gdyż ta muzyka wymaga wysiłku artystów i słuchaczy. Jego trwająca prawie półtorej godziny, napisana na wielki orkiestrowy skład VIII symfonia wypełniła całe spotkanie z Orchestre des Champs-Élysées i sławnym Philippem Herreweghem.

Sibelius i Bruckner pasują jednak do tego festiwalu, bo to twórcy późnego romantyzmu zapętlonego w nieustannych przetworzeniach motywów. Ale to ten sam romantyzm, którego korzeni trzeba szukać u Chopina.

Romantyczne kobiety potrafiły komponować

Inna orkiestra, Basel Kammerorchester, wzbogaciła naszą wiedzą o romantyzmie błędnie postrzeganym jako epoka, w której kobiety muzyką mogły zajmować się jedynie w salonach.  Fanny Mendelssohn-Hensel, utalentowana jak jej brat Feliks, skomponowawszy uwerturę, którą w Warszawie zagrała orkiestra z Bazylei, zamilkła po wyjściu za mąż. Ale Emilie Mayer brała czynny udział w życiu muzycznym Europy, bo rodzinny spadek zapewnił jej niezależność. Stworzyła m.in. osiem symfonii, siódmą z nich, dobrze wpasowującą się w styl między Beethovenem a Brahmsem, przywiozła Basel Kammerorchester.

Czytaj więcej

Festiwal Chopin i jego Europa. Bitwa o bilety na Bruce’a Liu

Niespodzianek było – jak zresztą każdego roku – więcej. Liryczny Lukas Geniušas (II nagroda na Konkursie Chopinowskim w 2015 roku) i jego żona, dynamiczna w grze Anna Geniushene (II nagroda na nie mniej prestiżowym Konkursie van Cliburna w USA), w pierwszej części recitalu grali razem głównie XIX-wieczną muzykę salonową Chopina, Moszkowskiego i Friedmana.

Włoch Francesco Piemontesi zagrał IV koncert Beethovena tak, jak lubią to robić współcześni pianiści o nienagannej technice: szybko i błyskotliwie, wręcz olśniewając wirtuozerią

W drugiej był natomiast blues połączony z hurkotem maszyn włókienniczych, delikatny balijski gamelin naśladowany przez fortepian i natrętnie powtarzalne „Hallelujah Junction”, czyli XX-wieczna muzyka amerykańska Frederica Rzewskiego, Colina McPhee i Johna Adamsa. Takie zestawienie pokazało, jak zmieniło się podejście kompozytorów do fortepianu od czasu, gdy Chopina fascynowała belcantowa śpiewność.

Festiwal sprzyja konfrontacjom. Włoch Francesco Piemontesi zagrał IV koncert Beethovena tak, jak lubią to robić współcześni pianiści o nienagannej technice: szybko i błyskotliwie, wręcz olśniewając wirtuozerią. A Tomasz Ritter, wybrawszy do tego samego utworu delikatny instrument Grafa z początku XIX wieku, czarował niuansami, subtelnością i niedzisiejszym wdziękiem.

Kevin Chen i Sophia Liu, genialni uczniowie kanadyjscy

Festiwal lansuje nowych artystów. Rok temu podbił publiczność Kanadyjczyk Kevin Chen. W tym roku ten 19-letni pianista wyglądający jak gimnazjalista, a nie młody mężczyzna rozpoczynający studia w Niemczech, postawił na bardziej ambitny repertuar. II koncert Liszta wymagający bardzo dojrzałej pianistyki nie sprawił mu żadnych trudności, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że Kevina Chena za bardzo zaczyna pociągać czysty popis.

Czytaj więcej

Festiwal Chopin i jego Europa. Kate Liu i Eric Lu grają na cztery ręce

Tegorocznym odkryciem była zaś 16-letnia Kanadyjka Sophia Liu (kolejny pianistyczny talent pozostający pod opieką triumfatora Konkursu Chopinowskiego sprzed lat, Dang Thai Sona). W Warszawie dała zarówno recital, jak i wystąpiła z Sinfonią Varsovią. Gra z ogromną łatwością, bardziej jednak jak szkolna prymuska, a nie pianistka estradowa.

Do 15 września publiczność, a tłoczno było na wszystkich ponad 40 koncertach, może głosować internetowo i przyznać Grand Prix

Tegoroczny Chopin i jego Europa był dłuższy niż poprzednie nie tylko dlatego, że dwudziesty, a więc jubileuszowy. Oferował więcej atrakcji niż w ostatnich latach, były też recitale, muzyka kameralna i „Straszny dwór”, o którym pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”. Takiego programu i zestawu artystów nie powstydziłyby się wielkie europejskie festiwale o budżetach liczonych w milionach euro. Nasz pochłania wielokrotnie mniej.

Magiczny wieczór Christopha i Juliana Prégardienów

Do 15 września publiczność, a tłoczno było na wszystkich ponad 40 koncertach, może głosować internetowo i przyznać Grand Prix – nagrodę publiczności dla najlepszego koncertu. Zapewne duże szanse ma London Symphony Orchestra i ulubieniec Polaków (nawet tych, co nie słuchają na co dzień muzyki) Bruce Liu. 

Christoph i Julian Prégardienowie chcą przyjechać na festiwal za rok z nowym projektem

Dla mnie jednak najwspanialszym wydarzeniem było kameralne spotkanie z Christophem i Julianem Prégardienami. Przygotowali magiczny wręcz wieczór poświęcony relacjom ojca i syna – od Jezusa i Boga Ojca z oratorium Beethovena po wstrząsającą pieśń Schuberta „Król olch” o ojcu, któremu na rękach umiera synek. Jeśli talent bywa dziedziczny, to ci niemieccy śpiewacy są tego najlepszym przykładem: podobna barwa głosu, ta sama wrażliwość muzyczna, umiejętność niuansowania uczuć, a do tego czułość i zrozumienie we wzajemnych relacjach.

Spotkań z takimi artystami się nie zapomina. Na szczęście Christoph i Julian Prégardienowie chcą przyjechać na festiwal za rok z nowym projektem. Oby tak się stało, bo o randze i sile festiwalu Chopin i jego Europa stanowi kontynuacja i stały rozwój.

Festiwali jest coraz więcej, rozmnażają się nie tylko w Polsce, a wiele z nich powstaje bez zbytniego wysiłku w programową koncepcję. Czasem artysta ma akurat wolne terminy i może przyjechać, czasem zagraniczny zespół jest w trasie, do której doda jeszcze Polskę. Bywa i tak, że dyrektor festiwalu (sam również będący artystą) wystąpił na innej imprezie i teraz chce zrewanżować się zaproszeniem jej dyrektorowi (również artyście).

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Muzyka klasyczna
Uciekając przed Hitlerem, stworzył operową potęgę
Muzyka klasyczna
Rozpoczyna się batalia o bilety na Konkurs Chopinowski
Muzyka klasyczna
Niezwykłe znalezisko w Lipsku. Odkryto nieznany utwór Mozarta
Muzyka klasyczna
Wystawa Bartka Barczyka na 10-lecie nowej siedziby Filharmonii w Szczecinie