Reklama

Piotr Anderszewski: Pianista w wersji energetycznej

Pierwszą i jedyną w tym roku trasę koncertową po Polsce Piotra Anderszewskiego, pianisty rzadko występującego w kraju, przyjęto entuzjastycznie. Trudno się dziwić, bo przyjemnie słucha się muzyki, która sprawia radość.

Publikacja: 13.03.2024 03:00

Piotr Anderszewski

Piotr Anderszewski

Foto: Wojciech Grzędziński

Jeszcze niedawno w radiowej Dwójce Piotr Anderszewski opowiadał o samotności pianisty: „Granie na fortepianie izoluje od świata – tłumaczył. – Taki chyba jest tego cel, że tworzysz świat sam w sobie zamknięty. Kompozytor, fortepian i ty. Stajesz się taką wyspą”.

Takie są też jego recitale o niepowtarzalnym nastroju, będące zaproszeniem do niemal magicznego świata. Słuchacz może kontemplować jego subtelności, ale rzeczywiście trudno w nim o bezpośrednią relację z pianistą. On zaś jest jak podążający samotnie przewodnik, którego każda wskazówka jest cenna.

Czytaj więcej

Jarosław Szemet: Orkiestra to nie jest korporacja

Sinfonia Varsovia ma 40 lat

Tym razem było inaczej. W poniedziałkowy wieczór w Operze Narodowej (kolejnym miejscu na trasie) Piotr Anderszewski dzielił się z dwoma tysiącami widzów swoją radością i energią, ciesząc się przy tym reakcją publiczności. Ale też okazja do tego spotkania była szczególna – jubileusz orkiestry Sinfonia Varsovia.

Dawno nie mieliśmy okazji słuchać Piotra Anderszewskiego grającego z orkiestrą. Jego płyty wydawane obecnie przez Warner Classics (Polak należy do pianistów szczególnie często nagrywanych przez światowe koncerny) też były przede wszystkim solowymi recitalami.

Reklama
Reklama

Niewielu jest pianistów potrafiących ukazać w szaleńczych pasażach Beethovena wyjątkowe połączenie żywiołu i delikatnego, perlistego dźwięku.

Jest w jego dyskografii parę wyjątków, choćby zrealizowana prawie ćwierć wieku temu dla Virgin mozartowska płyta, na której Piotrowi Anderszewskiemu towarzyszyła Sinfonia Varsovia. Z racji tych długich związków Sinfonia Varsovia zaprosiła go do koncertowego cyklu, którym w tym roku świętuje swoje 40-lecie. On wybrał nie tak jak wtedy Mozarta, ale innych przedstawicieli wiedeńskiego klasycyzmu, Haydna i Beethovena. I znów grał prowadząc od fortepianu orkiestrę.

Co łączy Haydna i Beethovena

Nie wiadomo dokładnie, kiedy Haydn skomponował Koncert D-dur, na pewno przed 1784 rokiem, a więc w okresie, gdy fortepian znajdował się „w powijakach”. Znacznie częściej grywano na klawesynie, co Haydn uwzględnił w fakturze swojego utworu. Piotr Anderszewski zagrał go zaś tak, jakby wyszedł on spod ręki Beethovena – mocniejszym dźwiękiem i z własną kadencją wieńczącą część pierwszą, która niemal zburzyła klasyczny ład. Uspokojenie przyniosła część druga, a finałowe rondo pięknie zwieńczyło całość. Było szalone, rubaszne i roztańczone, a przy tym interpretacyjnie bardzo zdyscyplinowane.

Czytaj więcej

„Pianoforte”. Gotowi na porażkę w Konkursie Chopinowskim

O powstałym kilkanaście lat później I koncercie fortepianowym Beethovena, niektórzy mawiają, że jest mniej ciekawy od tych, które napisał w XIX wieku. To bardzo powierzchowna opinia, jego klasycystyczna forma konsekwentnie się rozwija aż do finału, będącym apoteozą czystej muzyki.

Niewielu jest pianistów potrafiących ukazać w szaleńczych pasażach Beethovena wyjątkowe połączenie żywiołu i delikatnego, perlistego dźwięku. Tak gra go niezrównana Martha Argerich i podobne do niej podejście ma również Piotr Anderszewski. Co więcej, poprzez umiejętne wzmacnianie niektórych akcentów potrafił utrzymać pełnej zgodności pianisty z orkiestry, czym zajmują się dyrygenci (przynajmniej ci dobrzy).

Reklama
Reklama

Jeśli chodzi o dalsze obcowanie ze sztuką interpretacyjną Piotra Anderszewskiego, pozostaje sięgnąć do jego najnowszego, tegorocznego albumu wydanego przez Warnera.

Między Haydnem i Beethovenem Sinfonia Varsovia, prowadzona od pulpitu przez swojego koncertmistrza Jakuba Haufę, zaprezentowała się w popularnej Symfonii „Haffnerowskiej” Mozarta. Świetnie była utrzymana zróżnicowana dynamika całości – od potężnego, niemal operowego forte do subtelnego piana smyczków. I choć czasami szybkie nuty mogły się wydać nieco „niedopieszczone”, zgranie muzyków i wyczucie stylu było bardzo dobre.

Piotr Anderszewski wydał nową płytę

Cały koncert przyjęto entuzjastycznie. Stojąca owacja, tak nagminnie nadużywana w salach koncertowych i teatralnych w Polsce, tym razem była uzasadniona. A jeśli chodzi o dalsze obcowanie ze sztuką interpretacyjną Piotra Anderszewskiego, pozostaje sięgnąć do jego najnowszego, tegorocznego albumu wydanego przez Warnera.

Czytaj więcej

W Katowicach dzięki AI Tatry będą fruwać nad muzykami

Piotr Anderszewski tym razem wybrał utwory z pierwszych dekad XX wieku trzech kompozytorów z Europy Środkowej; Janáčka, Szymanowskiego i Bartóka. Źródeł inspiracji szukali często w rodzimym folklorze, nadając mu walor uniwersalny i brzmieniowo nowatorski, zwłaszcza w jego interpretacji. Wystarczy posłuchać, jak Piotr Anderszewski odczytał mazurki Szymanowskiego czy bagatele Bartóka, które w jego ujęciu wcale nie są błahymi miniaturami. Znowu jest to zaproszenie do bardzo prywatnego świata pianisty.

Muzyka klasyczna
Muzyczny tygiel Europy
Muzyka klasyczna
Światowa premiera płyty zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego
Muzyka klasyczna
Tomasz Konieczny w nowej roli w Nowym Jorku
Muzyka klasyczna
Koryfeusze Muzyki Polskiej. Jak odnieść sukces w trudnych czasach
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Patronat Rzeczpospolitej
Ogłoszono laureatów nagrody Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025!
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama