Chodzi o program „News- night". Okazało się, że dziennikarze popełnili błąd, gdy 2 listopada oskarżyli byłego działacza Partii Konserwatywnej lorda McAlpine'a o pedofilię. Co prawda jego nazwisko nie zostało wymienione wprost, ale podczas rozmowy telewizyjnej ze zgwałconym przez pedofila Steve'em Meshamem wspominano „prominentnego działacza konserwatystów z czasów Thatcher".
Co więcej, zanim jeszcze ten program został wyemitowany, szef pozarządowej organizacji Biuro Dziennikarstwa Śledczego Iain Overton wprost przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że chodzi o lorda Alistaira McAlpine'a. Informacje te natychmiast pojawiły się na Twitterze i Facebooku.
Niewiele trzeba było czasu, by okazało się, że to oskarżenie jest gigantyczną pomyłką. Do pomyłki przyznał się sam Mesham. Dla BBC było to jednak za późno. Gigantyczny problem z materiałem o rzekomym pedofilu pojawił się bowiem, gdy trwała dyskusja nad innym, ogromnym błędem tej stacji. Dziennikarze przygotowali bowiem rok temu program o lordzie Jimmym Saville'u, od lat prowadzącym programy dla dzieci w BBC, który zmarł 29 grudnia 2011 r. W tym programie oskarżono go o wielokrotne gwałcenie dzieci. Jednak materiał się nie ukazał; zamiast tego BBC wyemitowało programy chwalące Saville'a znanego ze swej działalności charytatywnej.
Sprawa materiału o Saville'u powracała wielokrotnie w ciągu minionych miesięcy, rozważano, czemu właściwie został wstrzymany. W październiku tego roku policja londyńska przyznała bowiem, że Saville był jednym z najbardziej niebezpiecznych pedofilów w historii Wielkiej Brytanii. Liczbę jego ofiar szacuje się na trzysta. Sprawą materiału BBC zainteresowali się nawet parlamentarzyści.
– Niewykluczone, że materiałem o polityku pedofilu BBC chciała przykryć aferę wokół niewyemitowanego programu o Saville'u – mówi „Rz" Barry White, krajowy organizator brytyjskiej organizacji Kampania na rzecz Wolności Prasy. – Trzeba też przyznać, że w ostatnim czasie w BBC przeprowadzono ogromne cięcia kadrowe. Znacząco zmniejszony został zespół dziennikarski, a za to zwiększony zespół menedżerski. To, a także brak środków, mogło spowodować, że dziennikarze po prostu nie byli w stanie wystarczająco dogłębnie zbadać sprawy – dodaje.