Tak, oczywiście, można ją mierzyć na dwa sposoby. Po pierwsze można po prostu dosłownie zmierzyć, jak naturalnie - w marketingu mówi się „wirusowo" – rozprzestrzeniają się na Facebooku treści. Ludzie chętnie oznaczają w ten sposób treści i marki, z którymi się identyfikują. Wielu z nich robi to bardzo naturalnie, a my mamy ogromny międzynarodowy zasięg, na którym zależy firmom. Dzięki nam docierają tez jednak do zainteresowanych nimi ludzi, na których naprawdę najbardziej im zależy i to, czym się zajmuję ja, to wymyślanie takich aktywności, które byłyby dla tych ludzi najbardziej użyteczne, ciekawe i żeby niosły one ze sobą jakąś wartość. Na Facebooku każdy widzi takie samo okno, ale ma w nim całkiem różne treści – te, które najbardziej go interesują. Te, które pojawią się u Pani, będą pewnie w 75 proc. zupełnie inne niż moje. Dla marki do ciekawa możliwość: pojawienia się właśnie w tym otoczeniu najbardziej interesujących każdego z osobna i najbardziej dla niego odpowiednich treści.
A jak się dzięki temu coś sprzedaje?
Jeśli celem firmy jest otrzymanie bezpośredniej reakcji od konkretnych osób, i zmobilizowanie ich do jakiegoś działania, mamy ogromne ilości przykładów, jak działają te mechanizmy. To może być doprowadzenie do zawarcia transakcji z urządzenia mobilnego czy z jakiejś innej strony e-commerce'owej w sieci. Jak takie działanie sprzedaje? W taki sposób, w jaki sprzedaje reklama: prezentując się poprzez jakąś historię, badanie, zdjęcie, wszystko, co może być użyteczne. To, co teraz obserwujemy wszędzie na świecie i -jestem pewny, choć nie znam polskich statystyk - że także tutaj, to że coraz więcej uwagi poświęcamy mobilnym urządzeniom. Czas spędzany nad tymi urządzeniami zaczyna już doganiać ten, jaki zabiera nam telewizja. Ostatni raz widzieliśmy tego kalibru przemiany około 1953 roku – wtedy słuchacze radia przenosili się przed telewizory. Nasza platforma jest potężnym narzędziem do komunikowania się z tymi, którzy korzystają z takich urządzeń. Za ich pośrednictwem sprzedaje się, bo dociera się z informacjami ich interesującymi w każdym miejscu i czasie. To może być zaprezentowanie jakiejś marki, podanie najnowszych newsów złożenie ciekawej oferty, cokolwiek. A my dostarczamy te informacje np. do wszystkich Polaków. Albo do tych, którzy właśnie mają nowego partnera, albo są na trzy miesiące przed odnowieniem umowy z operatorem komórkowym, albo właśnie kupiły nowy samochód. Albo może to być jeszcze inna sprofilowana grupa, do której docieramy z naprawdę dopasowaną informacją.
Facebook to już skończony, dojrzały projekt?
Nie, wręcz przeciwnie - powiedziałbym, że wykonaliśmy dopiero 1 proc. naszego planu. Realizujemy własną misję i jesteśmy na początku tej drogi, a jako platforma marketingowa tym bardziej mamy jeszcze duże pole do rozwoju. Przenosimy się teraz ze świata pełnego zakłóceń do świata dobrze skomunikowanego, pełnego połączeń. Jesteśmy już dziś zbyt w tym procesie zaawansowani, by żyć w rozproszeniu, jak to się działo w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i tak dalej, nawet jeszcze w dziewięćdziesiątych. I specjaliści od marketingu muszą to uszanować i się do tej sytuacji dopasować, tworząc dla takiego odbiorcy.
Facebook ma dziś ponad miliard użytkowników na całym świecie. Gdyby był państwem, byłby drugim największym pod względem liczby ludności krajem na świecie. Gdzie jest limit?