Stanie się tak dzięki ogromnemu wzrostowi wydatków na taką formę promocji.

Średnioroczna stopa wzrostu (CAGR) wydatków na takie działania w ciągu najbliższych czterech lat wyniesie 14,5 proc. To wprawdzie sporo mniej niż w poprzednich latach – analogiczny wskaźnik w latach 2003 – 2008 wynosił bowiem aż 37,6 proc. – ale wciąż dużo jak na poważnie już dotknięty kryzysem globalny rynek reklamy. W tym roku wydatki na marketing szeptany zwany z anglosaska word-of-mouth sięgną 1,7 mld dol., o 10,2 proc. więcej niż rok wcześniej. Takie wskaźniki sprawiają, że marketing szeptany będzie jedną z najszybciej rosnących gałęzi marketingu.

W marketingu szeptanym przekaz reklamowy nie dociera do odbiorcy za pośrednictwem mediów. Taka forma promocji polega na zainteresowaniu grupy ludzi jakąś rynkową nowinką tak, by sami porozmawiali o niej ze znajomymi lub rozesłali reklamówkę jako ciekawostkę np. kolegom z pracy, w ten sposób promując towar.

Agencje zajmujące się word-of-mouth współpracują z ludźmi, którzy reklamują swoim znajomym nowe gumy do żucia, kremy czy napoje, wykorzystując przy tym naturalną ludzką skłonność do dzielenia się nowinkami. Australijskie piwo firmy Brewtopia powstało np. po odpytaniu znajomych i ich przyjaciół, jak chcieliby, żeby wyglądało. Potem ci sami ludzie opowiadali wszystkim dookoła, w czym brali udział i w ten sposób je promowali.