Postęp technologiczny znowu skrócił czas życia gadżetów, które tak niedawno wyszły z laboratoriów badawczych wielkich koncernów. To, co jeszcze w latach 80. czy nawet 90. XX w. uważane było za absolutną nowość, dzisiaj jest archaizmem, którym mogą zainteresować się tylko pasjonaci lub kolekcjonerzy.
Technika rozwija się w tak błyskawicznym tempie, że czas życia produktów coraz szybciej się skraca. Dlatego tak trudno przewidzieć, co takiego może być hitem za dziesięć czy 20 lat.
Japoński koncern Sony w 1979 r. trochę niespodziewanie zaczął prawdziwą rewolucję. Inżynier Nobutoshi Kihara otrzymał od Akio Mority, jednego z szefów koncernu, polecenie, aby pomyślał nad urządzeniem, które pozwoliłoby słuchać muzyki podczas długich lotów biznesowych. Powstał walkman – w latach 80. przedmiot pożądania każdego nastolatka na świecie. W Polsce siłą rzeczy jedynie nieliczni mogli mieć legendarnego kasetowca (w grę wchodził zakup w sklepie Pewex lub przesyłka od rodziny z zagranicy), ale za to popularność zyskał rodzimy odpowiednik, czyli wyjątkowo brzydki i kanciasty kajtek.