Znikanie na żądanie

Firmom i osobom prywatnym zależy, by na pierwszych miejscach wyszukiwarki Google pojawiały się same korzystne informacje o nich. Taką usługę można już zamówić

Publikacja: 24.09.2011 16:00

Znikanie na żądanie

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Kompromitujące zdjęcie na portalu społecznościowym może przekreślić szanse na dobrą posadę. Wygłup opisany na Facebooku lub naszej klasie sprawi, że partner biznesowy wycofa się z umowy handlowej. Niekorzystny artykuł prasowy odstraszy kontrahenta, a oczerniający wpis na blogu zerwie sympatyczną znajomość.

W Internecie nic nie ginie, a wyszukiwarka Google nie ma problemu z pamięcią. Wprost przeciwnie. Nie wszystko, co się tam ukazuje jest  równie ważne, ale z pewnością to, co widzimy na pierwszych miejscach po wpisaniu określonej frazy, liczy się bardzo. Aż 96 proc. kliknięć dotyczy właśnie najwyższych pozycji w wyszukiwarce. Zdaniem ekspertów branży internetowej wyjątek stanowią wyszukiwania typu „imię nazwisko". Użytkownicy nie poprzestają na pierwszych 3 czy nawet 10 wynikach, ale oglądają wszystko co jest dostępne, nierzadko zapuszczając się nawet na odległe strony wyników wyszukiwań.

Zarówno firmy jak i osoby indywidualne chciałyby pozostawiać w wyszukiwarce tylko korzystne lub co najmniej neutralne informacje, a nie takie, które mogą im zaszkodzić. Na tej chęci kreowania pozytywnego wizerunku zaczynają, także u nas, dobrze zarabiać firmy specjalizujące się w tej działalności.

— To internetowym PR, który łączy różne sposoby aktywności sieciowej: np. tworzenie blogów  i innych informacji wpuszczanych do sieci, których zadaniem jest wyparcie już funkcjonujących. Sposobów na taką „produkcję" treści jest wiele - mówi przedstawiciel interaktywnej agencji internetowej w Warszawie, który chce pozostać anonimowy.

W Polsce drogo, na świecie już nie

Najbardziej znaną światową firmą, która jako pierwsza na świecie wprowadziła usługę ochrony prywatności i wizerunku w sieci dla osób prywatnych (tzw. ORM - Online Reputation Management) jest  Reputation.com. W zeszłym roku podczas World Economic Forum, firma ta została uznana za jednego z pionierów technologii na 2011 rok.  Reputation.com ma już naśladowców w poszczególnych krajach.

— Istnieją sposoby, aby niekorzystne informacje, które funkcjonują o nas w sieci przesuwać na dalsze pozycje, a stawiać wyżej w wyszukiwarce Googla te, które ukazują nas w dobrym świetle. Nie oznacza to jednak, że negatywne treści w ogóle znikną z sieci -   przekonuje Luiza Farkash, dyrektor generalny abeoNET SA, firmy, która specjalizuje się u nas w ORM i właśnie weszła na NewConnect.

— Pracujemy  dla instytucji finansowych, firm developerskich, z branży IT, motoryzacyjnych oraz osób prywatnych. W każdym miesiącu pozyskujemy nowych klientów, których oczywiście nie możemy ujawniać ze względu na specyfikę działalności  - dodaje dyrektorka firmy.

Ten nowy rodzaj działalności łączący zasady PR i innowacyjność specjalistów branży IT rozwija się w Polsce dynamicznie. Usługa jest jednak droga, kosztuje od 10 do 20 tys. zł, co sprawia, że przynajmniej na razie, wiele zainteresowanych osób nie może sobie na nią pozwolić. — Praca nad poprawieniem internetowego wizerunku może trwać nawet trzy miesiące - dodaje Luiza Farkash.

Natomiast roczna ochrona prywatności w światowym serwisie Reputation.com kosztuje 99 euro, dwuletnia 149 euro, a pięcioletnia 249 euro. Płaci się w kilku ratach.

Gdyby koszt polskiej usługi był dużo niższy z pewnością skorzystałaby z niej  choćby Małgorzata, młoda urzędniczka państwowa. Kilka lat temu wzięła udział w rozbieranej sesji zdjęciowej, która trafiła do netu. Zainteresowany usługą byłby też zapewne handlowiec z Mazowsza, bo zawsze podczas szukania nowej pracy obawia się, że przyszły pracodawca, przeczyta artykuł, w którym opisywane są jego rzekome przekręty biznesowe.

Sprawdzą zanim dadzą pracę

Pracodawcy rzeczywiście sprawdzają w necie swoich potencjalnych pracowników. Firma Microsoft przeprowadziła badania w krajach Unii Europejskiej, z których wynika, że 43 proc. europejskich rekruterów zawsze kontroluje reputację online  kandydatów, zanim zaprosi ich na rozmowę. 23 proc. osób odpowiedzialnych za rekrutację przyznało także, że odrzuciło jakąś kandydaturę ze względu na nieodpowiednie komentarze lub zdjęcia umieszczane w serwisach społecznościowych czy blogach.

Z kolei według badań whogoogled. com w USA aż 97 proc. osób odpowiedzialnych za rekrutację poszukuje informacji o potencjalnych pracownikach w Internecie.

– Nasz cyfrowy ślad to nie tylko profil w serwisie społecznościowym. To również historia naszych zakupów w sieci, wypowiedzi na forach, komentarze na blogach. I to my musimy te informacje kontrolować, a możliwości, jakie dają social media, wykorzystywać do własnych celów – radzi Russell E. Perry, dyrektor zarządzający 123people, światowej wyszukiwarki osób.

Kompromitujące zdjęcie na portalu społecznościowym może przekreślić szanse na dobrą posadę. Wygłup opisany na Facebooku lub naszej klasie sprawi, że partner biznesowy wycofa się z umowy handlowej. Niekorzystny artykuł prasowy odstraszy kontrahenta, a oczerniający wpis na blogu zerwie sympatyczną znajomość.

W Internecie nic nie ginie, a wyszukiwarka Google nie ma problemu z pamięcią. Wprost przeciwnie. Nie wszystko, co się tam ukazuje jest  równie ważne, ale z pewnością to, co widzimy na pierwszych miejscach po wpisaniu określonej frazy, liczy się bardzo. Aż 96 proc. kliknięć dotyczy właśnie najwyższych pozycji w wyszukiwarce. Zdaniem ekspertów branży internetowej wyjątek stanowią wyszukiwania typu „imię nazwisko". Użytkownicy nie poprzestają na pierwszych 3 czy nawet 10 wynikach, ale oglądają wszystko co jest dostępne, nierzadko zapuszczając się nawet na odległe strony wyników wyszukiwań.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Media
Polski film coraz droższy. Znany producent ma na to sposób
Media
„Rzeczpospolita Nauka” – nowy kwartalnik o odkryciach, badaniach i teoriach naukowych
Media
Nowy pomysł Trumpa: obrona Hollywood. Pomóc mają 100-proc. cła na obce filmy
Media
Irlandia nakłada ogromną karę na TikToka. Platforma zaprzecza, by przekazywała rządowi dane
Media
TikTok będzie miał nowe centrum danych w Europie. Wiadomo, w jakim kraju