Kompromitujące zdjęcie na portalu społecznościowym może przekreślić szanse na dobrą posadę. Wygłup opisany na Facebooku lub naszej klasie sprawi, że partner biznesowy wycofa się z umowy handlowej. Niekorzystny artykuł prasowy odstraszy kontrahenta, a oczerniający wpis na blogu zerwie sympatyczną znajomość.
W Internecie nic nie ginie, a wyszukiwarka Google nie ma problemu z pamięcią. Wprost przeciwnie. Nie wszystko, co się tam ukazuje jest równie ważne, ale z pewnością to, co widzimy na pierwszych miejscach po wpisaniu określonej frazy, liczy się bardzo. Aż 96 proc. kliknięć dotyczy właśnie najwyższych pozycji w wyszukiwarce. Zdaniem ekspertów branży internetowej wyjątek stanowią wyszukiwania typu „imię nazwisko". Użytkownicy nie poprzestają na pierwszych 3 czy nawet 10 wynikach, ale oglądają wszystko co jest dostępne, nierzadko zapuszczając się nawet na odległe strony wyników wyszukiwań.
Zarówno firmy jak i osoby indywidualne chciałyby pozostawiać w wyszukiwarce tylko korzystne lub co najmniej neutralne informacje, a nie takie, które mogą im zaszkodzić. Na tej chęci kreowania pozytywnego wizerunku zaczynają, także u nas, dobrze zarabiać firmy specjalizujące się w tej działalności.
— To internetowym PR, który łączy różne sposoby aktywności sieciowej: np. tworzenie blogów i innych informacji wpuszczanych do sieci, których zadaniem jest wyparcie już funkcjonujących. Sposobów na taką „produkcję" treści jest wiele - mówi przedstawiciel interaktywnej agencji internetowej w Warszawie, który chce pozostać anonimowy.
W Polsce drogo, na świecie już nie
Najbardziej znaną światową firmą, która jako pierwsza na świecie wprowadziła usługę ochrony prywatności i wizerunku w sieci dla osób prywatnych (tzw. ORM - Online Reputation Management) jest Reputation.com. W zeszłym roku podczas World Economic Forum, firma ta została uznana za jednego z pionierów technologii na 2011 rok. Reputation.com ma już naśladowców w poszczególnych krajach.