- Pozew jest w sądzie w Warszawie od 23 kwietnia, w ostatnich dniach otrzymaliśmy postanowienie o wyznaczeniu pierwszej rozprawy na sierpień, zakładam, że to właśnie skłoniło PIK do zapowiedzi wytoczenia procesu Chomikuj.pl – mówił Piotr Hałasiński, rzecznik Chomikuj.pl, na pierwszej konferencji Chomikuj.pl zorganizowanej po piątkowym tekście „Rz". Napisaliśmy w nim, że PIK zebrał kilkunastu wydawców, którzy wytoczą portalowi pozew zbiorowy.
Włodzimierz Albin, prezes Polskiej Izby Książki przyznaje, że jest taki proces o zniesławienie, ale dodaje, że Izba podtrzymuje swoje zarzuty pod adresem portalu. - Portal doskonale wie, jakimi likami obraca się za jego pośrednictwem, wydawcy codziennie podsyłają im kolejne tysiące linków do nielegalnych treści na jego stronach i zdaje sobie sprawę, jak wygląda sytuacja – mówi.
Chomikuj.pl chciało należeć do Polskiej Izby Książki
Portal, którego wydawcy oskarżają o umożliwianie obrotu pirackimi treściami, chce, by PIK zdjął ze swojej witryny pismo, w którym jest mowa o tym, że jest on serwisem pirackim. Firma podaje także, że wielokrotnie poszukiwała kontaktu z PIK, ale to Izba nie chciała „współpracować". – Jedyne spotkanie, do jakiego doszło, odbyło się 27 sierpnia 2010 roku. Wyjaśniliśmy na nim PIK, jakie jest nasze podejście do piractwa oraz wyraziliśmy chęć współpracy, czyli przedstawiliśmy ideę istniejącej już dziś platformy wydawców. Po spotkaniu obie strony wyraziły wolę dalszych rozmów. Wstępnie ustaliliśmy kolejne spotkania, potem do września listopada wymienialiśmy maile – mówił Hałasiński. Jak wyjaśnia dalej, PIK nie chciał już jednak potem spotykać się ani usunąć wspomnianej informacji na temat portalu, co jego zdaniem doprowadziło do decyzji o wytoczeniu procesu wydawcom. - Przez dwa lata PIK grozi nam pozwami, a nie proponuje żadnego rozwiązania - mówi Hałasiński.
Wydawcy z Chomikuj interesów robić nie chcą. - To, co podaje portal: że oferuje jedynie hosting danych, nie jest prawdą, bo pobiera pieniądze od transakcji za ściąganie treści, a nie za ich przechowywanie. Ale jeśli już firma utrzymuje, że zajmuje się wyłącznie hostingiem, to z jakiej racji chciała należeć do PIK i co jako tego rodzaju działalność ma wspólnego z handlem książkami? – pyta retorycznie Włodzimierz Albin.
Prawo nie nakazuje portalom tropić pirackich plików
Portal zapewnia, że walczy z nielegalnymi treściami, jakie się na nim znajdą oraz że nie popiera piractwa ani nie uważa, że usprawiedliwieniem dla piractwa są drogie dobra kultury (książki, płyty itd.), ale że brak w Polsce nowoczesnego sposobu dystrybucji takich treści w sieci. - W czasie tych dwóch lat, gdy PIK ciągle publikowała informacje o planach pozwania nas, na podstawie 18 tys. zgłoszeń usunęliśmy ponad 13,5 mln plików, które wydawcy wskazali nam jako nielegalne. Nie mamy obowiązku wyszukiwania tych plików samodzielnie, ale usuwamy je bardzo sprawnie po otrzymaniu zgłoszenia na ten temat. Na autostradzie także spotykamy piratów, ale nikt nie wlepia na ich wykroczenia kar Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad – mówi Hałasiński. Jak dodaje, unijna dyrektywa o handlu elektronicznym stanowi, że tego typu portale nie mają obowiązku samodzielnego wyszukiwania nielegalnych treści, podobnie stanowi polska ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną. – Zamieszanie wokół Chomikuj.pl to temat zastępczy dla problemu braku właściwego modelu biznesowego do sprzedaży treści w Internecie – mówi.